Biało-czerwoni na mundial we Włoszech jechali jako wicemistrzowie świata sprzed czterech lat i mistrzowie Europy sprzed roku. Przed wylotem zgodnie podkreślali, że są znakomicie przygotowani. Pierwszą rundę przeszli jak burza, wygrywając kolejno z Kanadą, Niemcami i Serbią. W drugiej ulegli wysoko, po bardzo słabym występie, Brazylijczykom oraz Bułgarom i musieli wracać do kraju. Argentyński selekcjoner od razu oddał się do dyspozycji zarządu. Pierwsze spotkanie odbyło się 4 października. W przyjaznej atmosferze prezydium zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej postanowiło dać Castellaniemu czas do 19 października. W ciągu dwóch tygodni miał dokonać analizy porażki we Włoszech oraz przedstawić koncepcję rozwoju reprezentacji. W poniedziałek raport trafi do Wydziału Szkolenia, we wtorek szkoleniowiec po raz drugi porozmawia z prezydium. "Próbujemy wyrzucić z pamięci to, co się stało na Półwyspie Apenińskim. Oczywiście wszyscy czekamy na decyzję PZPS-u, bo od niej wiele zależy. Ale myślę, że każdy z zawodników sam powinien to wszystko przemyśleć" - powiedział Nowakowski. "Według mnie problem chyba tkwił w naszych głowach. Nie sądzę, by to były błędy szkoleniowe. Przygotowywaliśmy się praktycznie tak samo jak rok temu do mistrzostw Europy, a w Izmirze udało się sięgnąć po złoto. Dlatego uważam, że trener Daniel Castellani powinien zostać na swoim stanowisku" - podkreślił 22-letni gracz Tytan-u AZS Częstochowa. Ostateczną decyzję w sprawie szkoleniowca polskich siatkarzy podejmie 25 października w Warszawie Walne Zgromadzenie PZPS.