Jeszcze niedawno wydawało się, że Kuklis w Łodzi zostanie na dłużej. Po przyjściu trenera Czesława Michniewicza, dwukrotnie zagrał w pierwszym składzie. Zebrał niezłe noty i zdobył bramkę. Ale dla władz Widzewa to za mało. - Klub nie rozmawiał ze mną na temat przedłużenia kontraktu, więc liczyłem się z tym, że mogę zostać wystawiony na listę transferową. Tym bardziej, że moja umowa kończy się w czerwcu - mówi serwisowi INTERIA.PL sam zainteresowany. Od kilku tygodni Kuklis rozgląda się więc za nowym pracodawcą. Jest w stałym kontakcie z menedżerem, który szuka mu klubu, ale efektów nie widać. Chętnych na 25-letniego pomocnika nie ma zbyt wielu. - Obecnie trenuję z Widzewem i to z tym zespołem przygotowuję się do rundy wiosennej. Chcę tutaj jak najlepiej przepracować okres zimowy - mówi piłkarz, który w czwartek razem z drużyną Michniewicza poleci na zgrupowanie do Portugalii. Kuklis, który pierwsze kroki stawiał w ŁKS-ie, nie ukrywa rozczarowania obecną sytuacją. - Widzew to mój klub. Gram w nim od wielu lat, czuję się tutaj bardzo dobrze, więc to oczywiste, że chciałbym dalej występować w Łodzi - przyznaje. Jeśli nie znajdzie się na niego kupiec, sezon dokończy przy alei Piłsudskiego. Michniewicz zapewnił już wcześniej, że nikogo nie przesunie do Młodej Ekstraklasy, że każdy będzie miał równe szanse. - Jeśli mamy do wyboru dwóch równorzędnych zawodników, to trener powinien brać pod uwagę, że jeden ma długi kontrakt, a drugi za pół roku odejdzie. Chodzi o dobro zespołu, w bieżącym momencie, ale także w przyszłości - stwierdził z kolei Sylwester Cacek, właściciel klubu. Spośród piłkarzy obecnej kadry, Kuklis ma w Widzewie prawie najdłuższy staż. W pierwszym zespole debiutował ponad pięć lat temu, za kadencji trenera Stefana Majewskiego. Później, dzięki dobrym występom w Łodzi, trafił do kadry Leo Beenhakkera. I gdy debiutował w niej w grudniu 2007 roku, miał prawo myśleć, że dziś będzie w lepszym miejscu. - Lepszym? Widzew jest przecież dobrym klubem. Zresztą nie tłumaczyłbym tego w taki sposób. Będąc w Łodzi mogłem nie tylko grać w piłkę na wysokim poziomie, ale też ukończyć studia - przekonuje.