"Jest naprawdę dobrze. Z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Mam ustalony specjalny program powrotu do treningów i się go trzymam" - powiedział Gruszka, który w tej chwili pozostaje bez klubu. "Jestem wolnym robotnikiem. Nie chcę niczego deklarować. Chętnie zostanę w Polsce, ale jeśli dostanę propozycję z zagranicznego klubu na pewno ją rozważę. Przeanalizuję wszystkie za i przeciw, ale na razie jest za wcześnie o tym mówić. Priorytetem jest doprowadzenie barku do pełnej sprawności i powrót do formy" - podkreślił wicemistrz świata 2006 i mistrz Europy 2009. Gruszka ma za sobą już spotkanie z nowym trenerem polskiej reprezentacji Andreą Anastasim. "Mam bardzo pozytywne wrażenia z tego spotkania. Byłem trochę zaskoczony, że wyraził w ogóle chęć zobaczenia się ze mną. Powiedział mi, czego by oczekiwał, jakie ma wymagania i jak widziałby współpracę. To było dla mnie bardzo ważne spotkanie, bo zobaczyłem światełko w tunelu i wiem, że droga do kadry nie jest zamknięta" - zaznaczył. W wolnym czasie 34-letni siatkarz obserwował zmagania swoich kolegów w PlusLidze oraz na europejskich parkietach i uważa, że broniąca tytułu mistrza kraju PGE Skra Bełchatów w rozgrywkach Ligi Mistrzów miała pecha. "Oni mają taki skład, że spokojnie mogliby nawet walczyć o zwycięstwo w LM. Pech chciał, że w decydującym dwumeczu trafili na Zenit Kazań. Rosjanie w tym roku są bardzo mocni i trudno będzie ich pokonać. Mimo wszystko jestem zdania, że PGE Skra to najmocniejsza ekipa w polskiej lidze. Zespół był budowany przez wiele lat, a ich poziom gry jest bardzo wysoki. W sporcie trzeba mieć jednak także trochę szczęścia, a tego im w tym roku zabrakło" - podkreślił.