Gdy okazało się, iż poranny trening odbędzie się na boiskach Levadii Tallin, wszyscy byli przekonani, że drużyna Białej Gwiazdy pojawi się na dobrze jej znanym stadionie. Ku zaskoczeniu osób, które były poprzednim razem w Tallinie, tak się nie stało. Wiślacy dotarli do malowniczo położonego ośrodka treningowego Levadii, tuż przy morzu, pośród jednorodzinnych domków znajdowało się kilka boisk treningowych. Wiślacy zajęli jedno z nich i już po chwili pod okiem Andrzeja Bahra rozpoczęli rozgrzewkę, która była tylko wstępem do gry taktycznej. Trener Robert Maaskant raz po raz strofował swoich podopiecznych krzycząc: "Panowie! Musicie cały czas myśleć, każde zagranie powinno być przemyślane i dwa razy szybciej rozegrane". Wiślacy wzięli sobie uwagi trenera tak do serca, że w pewnym momencie zaczęły trzeszczeć kości, pressing bowiem był także kolejnym akcentem na który uwagę zwrócił Maaskant. W godzinnym treningu nie wziął normalnego udziału jedynie Andraż Kirm, który w dalszym ciągu narzeka na problem z mięśniem przywodziciela. Trenował za to pod okiem Daniela Michalczyka. "Zwróciliśmy uwagę na zajęcia z piłką, dzięki którym wykonaliśmy pracę nad stabilizacją podporową" - opisał zestaw ćwiczeń wykonywanych przez Kirma. Zawodnicy przed meczem spotkają się jeszcze trzy razy: na dwóch posiłkach oraz na odprawie poświęconej ostatniemu meczu z Rapidem Bukareszt. Dzisiaj o godzinie 20. wiślacy zagrają sparing z liderem estońskiej ekstraklasy - Florą Tallin. W spotkaniu tym - zgodnie z zapowiedzią trenera Maaskanta - mają zagrać głównie rezerwowi piłkarze.