Polki znakomicie rozpoczęły spotkanie zdobywając pięć pierwszych bramek przy zerowej skuteczności zawodniczek Serbii, które pierwszą bramkę rzuciły dopiero w 7. minucie. Po kwadransie gry było już jednak 7:7, a w 20. min jedyne w tym meczu prowadzenie 10:9 uzyskały reprezentantki Serbii. Przez dłuższy czas polskie szczypiornistki utrzymywały dwubramkowe prowadzenie i dopiero między 45. a 48. minutą znów powiększyły swoją przewagę do czterech goli. Tę różnicę udało się utrzymać, choć końcowe fragmenty spotkania obfitowały w walkę i wielką determinację zawodniczek obydwu zespołów. Na niespełna dwie minuty przed syreną kończącą mecz rzut karny obroniła Magdalena Chemicz, a wychodzącą do kontry Dagmarę Kowalską w brutalny sposób zatrzymała Andrea Lekić, za co ukarana została czerwoną kartką, a rzut karny, podyktowany za ten faul, wykorzystała Dorota Malczewska i na niespełna minutę przed końcem Polki wygrywały różnicą pięciu bramek. Po chwili karnego wykorzystała też Jelena Erić, a w ostatnich sekundach przed kolejną szansą stanęła Dorota Malczewska, która po faulu na Karolinie Kudłacz, już po końcowej syrenie stanęła na linii siedmiu metrów, ale po raz pierwszy jej rzut z rzutu karnego nie został zamieniony na trafienie. Czterobramkowa zaliczka przed rewanżem w Serbii nie jest zbyt pokaźną, ale jeśli do poziomu Doroty Malczewskiej, która rozegrała życiowy mecz, dołączą koleżanki dotąd stanowiące o obliczu polskiej reprezentacji, Polki mogą liczyć na awans do finałowego turnieju mistrzostw świata. Po meczu powiedzieli: Zenon Łakomy (trener reprezentacji Polski): - Nasza reprezentacja nie grała jeszcze w tak wspaniałej atmosferze, w takiej scenerii i przy takim dopingu. Zdajemy sobie sprawę, że właśnie gorąca atmosfera w Niszu za tydzień będzie sprzyjała gospodyniom, ale mając doświadczenie z tego spotkania wyciągniemy wnioski co do taktyki i podejmiemy próbę walki o korzystny wynik. Inna sprawa, że piłka ręczna jest chyba jedyną dyscypliną, w której jest tak niesprawiedliwy system wyłaniania uczestników mistrzostw świata czy Europy, bo los bardzo często kojarzy ze sobą dwa silne zespoły, z których jeden musi odpaść. Caslav Dincić (trener Serbii): - Jestem pełen uznania dla swojej drużyny, która dopiero od kilku dni wspólnie trenuje, bo większość zawodniczek uczestniczyła w europejskich pucharach bądź rozgrywkach ligowych w różnych krajach. Na początku zawodził przede wszystkim nasz atak, natomiast w obronie staraliśmy się wyłączyć z gry Karolinę Kudłacz, ale bardzo dobrze grała Dorota Malczewska i chwilami Dagmara Kowalska, rozbijając naszą defensywę. Teraz będziemy mieli sześć dni do pracy nad przygotowaniem się do rewanżu, w którym każdą różnicę bramek można odrobić. Dorota Malczewska (najlepsza zawodniczka reprezentacji Polski): - Piłka ręczna to gra zespołowa, zatem ja mogłam zademonstrować swoje umiejętności tylko przy współpracy z koleżankami, które stwarzały mi okazje do rzucania. Mimo wszystko pozostaje niedosyt, że nie wygrałyśmy większą różnicą, ale wierzę, że w Niszu zagramy jeszcze lepiej i jedziemy tam z mocnym postanowieniem wywalczenia awansu do finału mistrzostw świata we Francji. Ana Vojcić (bramkarka Serbii): - Każdą różnicę trudno się odrabia, ale za tydzień to my będziemy miały wsparcie w publiczności podobnej do tej, jaką dziś miały Polki i będziemy walczyć o przynajmniej pięciobramkowe zwycięstwo. Polska - Serbia 27:23 (14:12) Polska: Magdalena Chemicz, Iwona Łącz - Dorota Malczewska 13, Iwona Niedźwiedź-Cecotka 1, Ewa Damięcka, Dagmara Kowalska 4, Małgorzata Majerek 3, Małgorzata Rola, Kinga Polenz 1, Karolina Kudłacz 1, Agnieszka Wolska, Katarzyna Duran 3, Lucyna Wilamowska, Monika Marzec 1. Serbia: Sladjana Derić, Ana Vojcić - Jovana Bartosić 1, Dragana Veraja, Ana Djokić 5, Andrea Lekić 2, Biljana Filipović 1, Sanja Damjanović, Nada Micić, Jelena Erić 4, Ana Batinić 2, Verica Nikolić, Slavica Koperec 4, Katarina Bulatović 4. Sędziowali: Per Olsen i Ejby Pedersen (Dania). Kary: Polska 6 min, Serbia - 10 min. Czerwona kartka - Lekić w 59. min za brutalny faul na wychodzącej do kontry Dagmarze Kowalskiej. Widzów 3 tysiące.