Pies szaro-białej maści, przypominający husky'iego merdając ogonem biegał sobie po boisku, jakby wyszedł z panem na spacer. Sędzia Grzegorz Gilewski musiał przerwać spotkanie. Kundelek piłki na szczęście nie gonił, nie był też agresywny. Dobre podejście do czworonoga miał bramkarz Wisły Mariusz Pawełek. Podbiegł do niego, a później cmokając, tudzież pogwizdując zachęcił psa do biegnięcia za nim. Tak "odholował" zwierzę za linię końcową, gdzie pies został ujarzmiony. Pawełek zdążył jeszcze pogłaskać sympatycznego psa. - Całkiem niedawno kupiłem mojej żonie i synkowi pieska, rasy york. Ten pies pewnie wyczuł, że mam w domu czworonoga, więc był mi posłuszny - opowiadał Mariusz. Dariusz Leśnikowski, "Sport"