Czekał na tę szansę długo. 28-letni, niezmordowany w grze na skrzydle piłkarz, nazwał "największym rozczarowaniem swego życia" pominięcie go w składzie na ubiegłoroczny finał LM Manchester - Chelsea w maju ubiegłego roku, w Moskwie. Po roku trener Ferguson powiedział dziennikarzom, że Park Ji-sung na pewno zagra na stadionie olimpijskim w Rzymie przeciwko Barcelonie. Ten "cichy bohater" zespołu stanie się ważnym "trybem w maszynie" Manchesteru, obok takich zawodników jak Wayne Rooney, Cristiano Ronaldo czy Rio Ferdinand. Udział Parka w tym meczu sprawi wielką przyjemność jego liczonym w milionach fanom w ojczystej Korei Południowej i wzmocni reputacje gracza, który - by spełnić swe marzenia - musiał pokonać wiele przeszkód. Pokazany niedawno w Korei film dokumentalny pozwolił poznać, jaką batalię stoczył Park, by osiągnąć status gwiazdy. W filmie piłkarz opowiedział, jak rodzice, odmawiając sobie, wzbogacali jego posiłki, by wzmocnić wątłego chłopca (musiał nawet jeść zupę z żab, by nabierać sił). Jak przeżywał wykluczanie z kolejnych zespołów juniorskich z powodu mankamentów wzrostu i siły. Jak w końcu zdobył sobie fanów PSV Eindhoven, którzy z początku buczeli na niego, zanim zdali sobie sprawę, że to być może najlepszy gracz drużyny. Trzy sezony spędził w Japonii, w klubie Kyoto Purple Sanga i dopiero Guus Hiddink (obecnie trener Chelsea) poznał się na nim, gdy doprowadził reprezentację Korei Płd. do półfinału MŚ 2002 r. Park zagrał we wszystkich siedmiu meczach mistrzostw, a potem trzy sezony grał w PSV, z którym zdobył mistrzostwo Holandii i puchar kraju. Przejście do MU nastąpiło w 2005 r. i Park zaczął stabilizować swą pozycję. W połowie ubiegłego sezonu został podstawowym graczem drużyny. Obecny sezon ma najlepszy, a jego gol na początku rewanżowego meczu 1/2 finału LM z Arsenalem, przypieczętował awans MU (2:0 w dwumeczu) do finału. Gracz z Korei odegrał też kluczową role w spotkaniach półfinałowych LM 2007-2008 z Barceloną. Doskonale współpracując z lewym obrońcą Patrice Evrą, wyłączył z gry groźnego, argentyńskiego skrzydłowego Lionela Messi. Mają zastosować te samą taktykę w środowym meczu w Rzymie. Idol w Korei, Park przechodzi niezauważony w brytyjskim miasteczku Wilmslow, koło Manchesteru. Nie przejmuje się tym. - Azjatyccy fani krzyczą do mnie, ścigają mnie na ulicy. Gdy jestem w Korei nie mogę przejść spokojnie ulicą. A ja nie chce być sławny lub popularny. Chcę być tylko dobrym piłkarzem. Gdy byłem graczem PSV niektórzy mówili, że azjatyccy piłkarze nie są dość dobrzy, by grać w Europie. Udowodniłem, że się mylili. Teraz wszyscy wiedzą, że jestem w MU nie tylko po to, by sprzedawać koszulki z moim nazwiskiem. Park jest wdzięczny Hiddinkowi, że przekształcił go z defensywnego pomocnika na atakującego. Ferguson dał mu szansę osiągnięcia szczytu kariery.