To nie mógł być nikt inny. Nawet ożywiona maszyna do zdobywania goli Cristiano Ronaldo. To Leo Messi, król strzelców trzech ostatnich edycji Champions League musiał być pierwszym graczem, który zdobył w tych rozgrywkach pięć bramek w jednym meczu. W tym sezonie, w rywalizacji o Puchar Europy uzbierał już 12 goli, a każdy gotów się zakładać, że to nie koniec. Tym, którzy niedawno zastanawiali się, czy to możliwe, by jeszcze w tym sezonie pobił legendarny rekord Cesara (235 bramek w barwach Barcelony), szczęka opadła. 24-latkowi brakuje już tylko siedmiu trafień. Pep Guardiola, zwykle tak pruderyjny w wychwalaniu pojedynczych graczy, ogłosił, że Katalonia ma się szykować do fiesty. "Do końca życia będę się przechwalał, że byłem jego trenerem". Rywale z boiska oniemieli. "On jest najlepszy w historii" - napisał na twitterze Wayne Rooney. "Czy to jakiś żart?" - pytał Radamel Falcao. "Czy to był mecz Ligi Mistrzów, czy to Messi grał na Play Station"? "Zabrał wczoraj do domu piłkę, a kiedy strzeli sześć bramek, to pewnie zabierze dwie". "W mojej głowie się nie mieści, żeby ktoś grał lepiej w piłkę niż on. Pele, Maradona, Platini, zgoda, byli wielcy, ale on jest monstrualny" - skomentował Włoch Enzo Maresca. Trener Bayeru Leverkusen Robin Dutt uważa, że nie ma co się wysilać próbując opisać grę Messiego. "To się nie mieści w słowach. On jest we własnej kategorii. Nawet bez niego Barca jest nr 1 na świecie, a z nim, to zespół z innej planety". Rivaldo stwierdza, że FIFA nie będzie miała innego wyjścia niż przyznać mu czwarty z rzędu tytuł gracza roku. Jedna z najbardziej prestiżowych gazet sportowych - "L'Equipe" poświęciła Messiemu okładkę. W tytule jego nazwisko powtórzono pięć razy. Nawet klęskę Lyonu z Cypryjczykami w 1/8 finału francuski dziennik potraktował, jak wydarzenie mniej ważne. Fani w Barcelonie mają też po wczorajszym spotkaniu inny powód do zadowolenia. Nastoletni Cristian Tello przebywał na boisku 38 minut, ale zdobył dwa gole. Jak głębokie są pokłady w "La Masia" skoro Pep Guardiola nie musi specjalnie boleć nad plagą urazów wśród napastników? Villa, Afellay, Alexis, a Pedro po kontuzjach w słabej formie. W klubie jest tylko jeden facet nie do zastąpienia. Leo ma 48 goli w tym sezonie i 21 asyst. "Jeśli tylko zechce, to następnym razem strzeli sześć" - przewiduje Guardiola. Tuż po przerwie trener Barcy zdjął z boiska Xaviego i Iniestę. Trzeba oszczędzać ich siły i zdrowie. Na chłodny rozum powinien był wysłać na ławkę także Messiego. Ale Argentyńczyka nie dotyczą normalne reguły. Czy mecz jest ważny, czy nie, czy wygrany, czy nie, on musi być na boisku od pierwszej do ostatniej chwili. Inaczej nie potrafi być szczęśliwy. Nie, nie. Nikt się nie obawia wrzasków, protestów, a nawet dąsów. Guardiola unika jednak tego spojrzenia zbitego psa, którym obrzucałby go argentyński chłopiec. W tym sensie Messi nie dorasta, zatrzymał się w rozwoju. Na szczęście dla tych, którzy jego grę uwielbiają. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego!