O tym, że mistrzów Rosji można pokonać, Skra pokazała w poprzednim sezonie. Ogrywając wtedy Zenit była nieco słabszym zespołem, niż obecnie. W środę drużyna Jacka Nawrockiego miała jeszcze jeden poważny atut - publiczność. To na życzenie siatkarzy mecz rozgrywano nie w Atlas Arenie, lecz starszej hali przy ulicy księdza Skorupki. Jak twierdzą zawodnicy, w tym miejscu czują się jak w domu, wsparcie kibiców jest niesamowite. Niesieni głośnym dopingiem kilku tysięcy gardeł siatkarze Skry znacznie lepiej rozpoczęli spotkanie. Od samego początku pierwszy set przebiegał pod ich dyktando i stopniowo powiększali przewagę. Na pierwszą przerwę techniczną bełchatowianie zeszli przy prowadzeniu 8-6, na drugą - już 16-11. Rosjanie spisywali się coraz gorzej, byli bezradni wobec ataków podopiecznych Jacka Nawrockiego. Najgroźniejszy był Bartosz Kurek, który punktował ośmiokrotnie. To właśnie jego autorstwa był jedyny as serwisowy. Drugą partię, podobnie jak pierwszą, lepiej rozpoczął zespół Nawrockiego. Skra szybko odskoczyła na trzy punkty (z serwującym Mariuszem Wlazłym). Prowadzenia zbyt długo nie utrzymała i zaliczka, zamiast stale rosnąć, znacząco stopniała. Rosjanie, po niezłych zagraniach Williama Priddy'ego i Siergieja Tietiuchina, na drugą przerwę techniczną schodzili przy stanie 16-13. Gdy przewaga Zenitu wzrosła do pięciu punktów, sygnał do ataku dał Wlazły. Najpierw Michał Winiarski zdobył punkt z zagrywki, niedługo później sam Wlazły zanotował dwa asy serwisowe. W końcu bełchatowianie dopięli swego i doprowadzili do remisu 24-24 (wściekli Rosjanie się wykłócali, sygnalizując cztery odbicia). W zaciętej wymianie ciosów lepsi okazali się goście, zwyciężając 29-27. - Mieliśmy trzy kontry na wyjście na prowadzenie. Szkoda, bo przeszła nam koło nosa szansa, aby prowadzić 2-0. Wówczas Zenit byłby na widelcu. Wygralibyśmy - denerwował się po meczu Winiarski. W trzecim secie oba zespoły szły punkt za punkt. Tak, jak w dwóch wcześniejszych partiach, na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły przy stanie 8-6. Tym razem prowadził jednak Zenit. Role szybko się odwróciły, Skra z nawiązką odrobiła straty. Trzypunktowa przewaga mistrzów Polski szybko jednak stopniała. Zawodziła komunikacja, jak choćby w sytuacji, gdy Miguel Falasca potknął się o nogę kolegi i upadł. W końcówce swój show miał Wlazły, dwukrotnie punktując z zagrywki, a blok Plińskiego przypieczętował wygraną w trzeciej partii (25-21). Czwarty set miał być ostatnim w tym meczu. Nie był. Skra wyszła na boisko przestraszona i rozkojarzona. Kurek miał problemy z precyzją, Wlazły był blokowany, zdecydowanie zawiodło przyjęcie. Rosjanie skutecznie wykorzystywali słabości mistrzów Polski. Objęli więc prowadzenie 13-6, a na drugą przerwę techniczną schodzili z ośmiopunktową zaliczką. Dla Skry było to zdecydowanie za dużo. Zdał też sobie z tego sprawę Nawrocki, dając odpocząć Wlazłemu. - Od czwartego seta zaczęła zawodzić zagrywka. Ten element wychodził nam naprawdę słabo. Co więcej, świetnie zaczęli serwować Rosjanie - analizował Daniel Pliński. Ze świeższym Wlazłym, ale i znacznie gorszymi nastrojami, Skra przystąpiła do piątego seta. Pewni siebie Rosjanie wyszli na prowadzenie 6-3. Przewagę utrzymywali bez większych problemów, bo bełchatowianie nie dość, że nie potrafi skutecznie zaatakować, to popełniali proste błędy. Wygraną Zenitu przypieczętował asem serwisowym Nikołaj Apalikow. - Nie załamujemy się po tym meczu, choć podnieść się będzie bardzo ciężko. Jesteśmy bardzo zmobilizowani i na pewno nie tracimy wiary. Wciąż przecież chcemy awansować - przyznał Paweł Zatorski. Rewanż w Kazaniu za tydzień. Piotr Tomasik, Łódź PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań 2:3 (25:17, 27:29, 25:21, 17:25, 8:15) PGE Skra Bełchatów: Marcin Możdżonek, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Miguel Falasca, Michał Winiarski, Paweł Zatorski (libero) oraz Stephane Antiga, Paweł Woicki, Michał Bąkiewicz, Jakub Novotny, Karol Kłos. Zenit Kazań: Aleksander Amrosimow, Maksim Michajłow, Siergiej Tietiuchin, Nikołaj Apalikow, Lloy Ball, Reid Priddy, Aleksiej Obmochajew (libero) oraz Andriej Jegorczew, Maksim Pantelejmonienko. Pozostałe wyniki pierwszych meczów 2. rundy play off: wtorek Jastrzębski Węgiel - Noliko Maaseik 3:2 (17:25, 25:19, 19:25, 25:23, 15:7) środa Bre Banca Lannutti Cuneo - Dynamo Moskwa 1:3 (25:21, 22:25, 22:25, 22:25)