Kliknij, aby dołączyć do relacji na żywo z meczu PGE GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk! Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę aktualizowaną na żywo Piłkarze PGE GKS Bełchatów w meczu z Lechią mieli potwierdzić swą przynależności do ligowej czołówki. Zagrali przeciętnie, ale gol Janusza Gola dał im komplet punktów. W pierwszej połowie to Lechia miała przewagę. Gdańszczanie byli szybsi i bardziej agresywni od rywali, po których można było spodziewać się zdecydowanie lepszej gry. Bardzo aktywny był zwłaszcza Abdou Razack Traore. Groźnie strzelał i wypracowywał dobre sytuacje kolegom z zespołu. Właśnie po jego znakomitym podaniu Paweł Buzała zmarnował najlepszą okazję do strzelenia gola w pierwszej części. W 36. minucie prostopadłe podanie otworzyło mu drogę do bramki, ale w sytuacji sam na sam dał się zablokować Sapeli. Kilkadziesiąt sekund później bramkarz PGE GKS po raz kolejny błysnął wysoką formą broniąc nogą strzał Buzały (tym razem asystował Lukjanovs - piękny rajd na lewym skrzydle). Obrońcy gospodarzy mieli spore problemy z upilnowaniem Traore. W 41. minucie ograł rywala i ładnie uderzył w długi róg, ale nie trafił w bramkę. Po chwili zakotłowało się pod bramką gdańszczan po rzucie rożnym i Łukasz Surma o mało nie wbił samobója. Bełchatowianie znacznie lepiej rozpoczęli drugą połowę, a że Lechia nie miała zamiaru zwalniać, to oba zespoły wymieniały ciosy, lecz gole nie padały, choć okazji nie brakowało. W 47. minucie piłka zatańczyła na poprzeczce bramki gospodarzy po strzale Buzały. W 53. minucie Sapela ryzykownie wybijał piłkę, doskoczył do niego Buzała, zablokował futbolówkę i ta o mało nie wpadła do bramki. Wreszcie w 72. minucie o piłkę powalczył Marcin Żewłakow, przejął ją Janusz Gol, efektownie podbił ją parę razy i huknął ponad wysuniętym Pawłem Kapsą. Cztery minuty później faulowany przez Drzymonta Buzała padł w polu karnym bełchatowian i sędzia powinien podyktować rzut karny, ale nie zareagował. W końcówce goście nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywę rywali. Po meczu powiedzieli: Tomasz Kafarski (trener Lechii): - Nie będę tego meczu oceniał. Każdy widział jak wyglądał przebieg spotkania. Gdyby Bełchatów w całym sezonie miał tyle szczęścia, co w dzisiejszym spotkaniu, to byłby pretendentem to tytułu mistrza Polski. Oczywiście gratuluję rywalom zwycięstwa. Maciej Bartoszek (trener PGE GKS): - Muszę się zgodzić z kolegą Tomkiem Kafarskim. Faktycznie, mecz nie układał nam się najlepiej. Mieliśmy problemy z organizacją gry ofensywnej w pierwszej połowie. W drugiej wyglądało to lepiej, ale nie tak, jakbyśmy chcieli. Czasem trafiają się jednak słabsze mecze. Tak było z nami dzisiaj. Najważniejsze jest jednak to, że grając nie najlepiej potrafiliśmy wygrać. Jest to tym cenniejsze zwycięstwo, że sześciu zawodników przed tym pojedynkiem narzekało na urazy i nie było w pełnej dyspozycji. Na otwartą walkę z Lechią nie było nas dzisiaj stać, ale wszyscy pokazali jednak charakter i zaowocowało to zwycięstwem. PGE GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Janusz Gol (72.). Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów 2000. Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Tomasz Wróbel. Lechia Gdańsk: Piotr Wiśniewski, Łukasz Surma, Krzysztof Bąk. PGE GKS: Sapela - Tanevski, Lacić, Drzymont, Popek - Wróbel (68. da Silva), Gol, Poźniak (46. Dawid Nowak), Baran, Małkowski - Żewłakow (82. Bocian). Lechia: Kapsa - Deleu, Bąk, Wołąkiewicz, Andriuskevicius - Surma, Paweł Nowak (79. Sazankow), Traore - Wiśniewski (67. Bajić), Lukjanovs, Buzała (84. Dawidowski).