Jak ocenia pan Euro 2012? Paul Elliott: Uważam, że to fantastyczny turniej! Z wielu powodów. Od początku byłem przekonany, że gdy tylko rozpocznie się gra, na niej skupi się cała uwaga. Byłem na meczu otwarcia, Polska-Grecja, i było po prostu fantastycznie. Zostałem bardzo ciepło i przyjaźnie przyjęty przez polskich kibiców. To moja czwarta wizyta w Warszawie i przyznam szczerze, jestem zakochany w tym mieście. Ten wieczór, podczas meczu otwarcia, był naprawdę wyjątkowy - wszyscy byli tam, by wspólnie kibicować i dobrze się bawić. Jacyś faceci zaoferowali mi dzielenie wspólnego piwa, kibice polscy, greccy i angielscy integrowali się i myślę, że to właśnie jest siła piłki nożnej. Sport zbliża ludzi i pomaga pokonać agresję, rasizm, homofobię, antysemityzm. Piłka nożna prowokuje rozmowy, dyskusje - dlatego akcja "Respect Diversity" (Szanuj różnorodność - przyp. red) jest tak ważna i tak dobrze oddaje ducha piłki nożnej: szacunek dla innych. Uważam, że to właśnie jest największe przesłanie sportu i najcenniejsze, co pozostanie po tym turnieju w Polsce i na Ukrainie. Przed turniejem wiele mówiło się w Anglii na temat rasizmu. Sol Campbell (były piłkarz Arsenalu Londyn, Tottenhamu Hotspur i reprezentacji Anglii) ostrzegał kibiców, że wrócą w trumnach, a telewizja BBC wyemitowała film "Stadiony nienawiści" twierdząc, że Polska jest krajem toczonym przez antysemityzm i rasizm. Jak ocenia pan słowa Campbella po tym, co widziałeś podczas Euro? - Będę szczery - znam Sola bardzo dobrze i wielokrotnie dyskutowaliśmy o tym, co powiedział. Sol poruszył bardzo istotną kwestię. Powiedział, że Polska i Ukraina nie zasłużyły na organizowanie takiej imprezy. Nie zgadzam się z tym w stu procentach. Mnóstwo ludzi twierdziło, że RPA nie powinna była dostać organizacji mistrzostw świata (w 2010 roku - przyp. red). Mówili, że będzie mnóstwo rabunków, gwałtów i morderstw. Nic takiego się nie zdarzyło, a mistrzostwa świata w RPA były jedną z najlepszych rzeczy, jakie Sepp Blatter (szef FIFA - przyp. red) zrobił dla Afryki. Ja uważam, że mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie to wspaniały krok ze strony UEFA, ponieważ pomaga łamać bariery kulturowe przy pomocy piłki nożnej w bardzo pozytywny sposób. Powinniśmy używać piłki właśnie do takich celów: by integrować się, poznawać i pracować nad naszymi uprzedzeniami. Każdy kraj w Europie ma problemy z rasizmem. To nie jest tylko problem Polski czy Ukrainy, to jest problem całego kontynentu. To fakt. Nie podoba mi się takie kamienowanie Polski i Ukrainy, jakby rasizm nie występował poza tymi granicami. Z całym szacunkiem, w Wielkiej Brytanii mamy takie same problemy. Sami mamy nad czym pracować. Ale powinniśmy pracować nad tym razem, by edukować i zmieniać nastawienie ludzi uprzedzonych. Jak dotąd tak właśnie wygląda ten turniej i mam nadzieję, że taki pozostanie aż do końca. Ponadto UEFA pokazała, że jest bardzo silną organizacją, zdeterminowaną, by walczyć z agresją stadionową. Wysłali prostą wiadomość: nikt nie jest ponad prawem. Jeśli tylko będą odpowiednie dowody, osoby nieprzestrzegające ustalonych zasad będą surowo ukarane. Był pan ofiarą rasistowskich ataków podczas występów w klubach angielskich, szkockich i włoskich. To działo się w latach 80. Wydaje się panu, że dziś sprawy mają się lepiej? - Zdecydowanie. Kampanie "Let's Kick Racism out of Football" (Wykopmy rasizm ze stadionów - przyp. red) przyniosła bardzo wiele zmian. To mam na myśli, gdy mówię o sile piłki nożnej, która powinna służyć zmianom na lepsze. By je przeprowadzić, musisz zmienić zasady gry. Gdy ja grałem w piłkę, nie było nawet żadnych kar za rasistowskie zachowania. Mogłeś rzucać bananami w czarnoskórych piłkarzy, krzyczeć jak małpa, nazywać ich "czarnuchami" i nic ci nie groziło. "Kick out" była wielkim przełomem pod tym względem. Jeśli chcesz zmieniać stan rzeczy, jedna organizacja to za mało. To musi być cała siatka współpracujących ze sobą grup. Tak zrobiliśmy to w Anglii w latach 80. Gdy słuchałem minister sportu, która mówiła na ten temat, myślałem, że oczywiście ma rację, ale ona reprezentuje tylko rząd. Gdy skończy się turniej, skończą się mecze, to właśnie oni powinni zainicjować wspólną pracę organizacji społecznych i rządu. Prawdziwa praca dopiero przed nami. Uważa pan, że agresja na boisku - prowokowanie przeciwników, ostra gra - jest integralnym elementem sportu? - Nie. Są jasne zasady, do których trzeba się stosować. Nikt nie jest ponad prawem, niezależnie od tego, czy grasz dla Realu Madryt, Manchesteru United czy Legii Warszawa. Jeśli złamiesz prawo, powinna spotkać cię kara. Paul Elliott - były piłkarz, grający na pozycji obrońcy. W latach 80. i 90. występował w Aston Villi, Chelsea Londyn, Pisie i Celticu Glasgow, a także w młodzieżowej reprezentacji Anglii. Podczas swojej kariery był wielokrotnie obrażany na tle rasistowskim. W 1992 r. Elliott musiał zakończyć karierę po kontuzji kolana, której nabawił się w starciu z obrońcą Liverpoolu. Od tamtej pory angażuje się w kampanie walczące z rasizmem i agresją na stadionach piłkarskich.