Na ten stan składa się również kryzys klubów, marnotrawstwo dostępnych środków oraz kwestie mentalne - brak woli i determinacji u sportowców, uważają uczestnicy debaty "Jak uzdrowić polski sport?" zorganizowanej przez redakcję "Rzeczpospolitej." Irena Szewińska (prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki): "Olimpijczycy-lekkoatleci mieli zapewnione wszystko co jest niezbędne do przygotowań do igrzysk. Problemem naszej dyscypliny są upadające kluby. Nie mają one dodatkowego finansowania z resortów, tak jak to miało miejsce w czasach, gdy ja startowałam." Stanisław Stefan Paszczyk (prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego): Po igrzyskach w Atenach spotkało mnie wiele przykrości. Już wcześniej mówiłem prawdę i tylko prawdę o polskim sporcie. Przepowiadałem tam nieudany start. Uwagi moje były puszczane mimo uszu. W Polsce są mądrzy ludzie. Mamy dobre doświadczenia, z których korzystają inni. Wielu naszych trenerów pracuje poza granicami kraju. Wyjechali tam za chlebem." Adam Giersz (podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu): "System zarządzania nie jest najważniejszy. W różnych krajach Unii Europejskiej sport jest różnie usytuowany. We Francji jest odrębne ministerstwo sportu. W Niemczech włączony został do ministerstwa spraw wewnętrznych. W Polsce mamy kryzys klubów sportowych. Znikło źródło finansowania z resortów. Swego czasu kluby wojskowe czy gwardyjskie miały mocne sporty walki." Andrzej Kraśnicki (prezes Polskiej Konfederacji Sportu): "Nieudany występ w Atenach być może przyczyni się do odnowy polskiego sportu, który obecnie jest pod lupą społeczną. Jeżeli nie zmieni się system zarządzania i finansowania, to w igrzyskach w Pekinie zdobędziemy pięć medali. Mamy też dobre wzory. Z doświadczeń w pływaniu czy chodzie powinny korzystać inne dyscypliny." Mirosław Drzewiecki (przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu): "Ostatnią enklawą komunizmu czy jak kto woli socjalizmu w naszej rzeczywistości są polskie związki sportowe. Działacze niektórych z nich podchodzili do startu w Atenach na zasadzie, może się raz jeszcze uda. Przypomnę, że jedna złotówka zainwestowana w sport, daje sześć złotych oszczędności w opiece zdrowotnej. Nie zawsze się o tym w naszym kraju pamięta." Paweł Słomiński (trener Otylii Jędrzejczak): "Ogromne znaczenie ma atmosfera w jakiej się pracuje. Koszty przygotowań były ogromne, ale one mnie nie interesowały. Były na głowie prezesa Krzysztofa Usielskiego. Co nas czeka w pływaniu w najbliższych latach? Trzeba wiele zmienić w mentalności trenerów, którzy chcą trzymać zawodnika do jego i własnego upadku i nie przekazują do dalszego kształcenia. Najbardziej utalentowanym trzeba stworzyć warunki do studiowania. Jestem ogromnie wdzięczny swojemu rektorowi, który tak organizuje mi zajęcia, że mam czas na treningi z pływakami." Tomasz Redwan (specjalista od marketingu sportowego): "Obecnie w Polsce najprężniej rozwijającą się dyscypliną sportu jest strong man. Dlaczego? Bo nie ma tam takiego systemu finansowania jak w innych związkach sportowych i nadmiernie rozbudowanej struktury administracyjnej. Zawodnicy chcą po prostu zarabiać pieniądze. Cały system wykreował idola Mariusza Pudzianowskiego i wielu młodych ludzi chce pójść w jego ślady." Apoloniusz Tajner (były trener kadry skoczków): Wróciłem z Zagórza, gdzie oglądałem obiekty przygotowane do ogólnopolskiej olimpiady młodzieży. Miejscowe władze oraz mieszkańcy wybudowali trzy skocznie - 15, 20 i 40-metrową. Są to piękne obiekty. Nie ma tam natomiast instruktora-trenera. Możliwości finansowe ludzi z Zagórza skończyły się. Trzeba im pomóc. W całym sporcie ważna jest podstawa, na której opiera się wyczyn. Trzeba ją odbudować. Potrzebne jest również jedno ministerstwo sportu." Zbigniew Pacelt (wiceprezes Polskiej Konfederacji Sportu): "Prowadzimy obecnie rozmowy ze związkami, które nie były reprezentowane w Atenach. Spotkałem się ostatnio z przedstawicielami jednej z gier zespołowych. Jej trener powiedział mi, że zawodnicy chcą grać w drużynie narodowej, ale w drugiej kolejności. W pierwszej kolejności jest klub."