Kobiecy PŚ rozgrywany jest od 1996 roku. Za każdym razem wygrywała któraś ze znakomitych Chinek (przed rokiem w Kantonie triumfowała Liu Shiwen). Nigdy polskie pingpongistki nie uczestniczyły w tej prestiżowej imprezie. Startowała tylko Miao Miao, która kiedyś reprezentowała Polskę, ale od wielu lat mieszka i występuje w barwach Australii. We wtorek, wraz z selekcjonerem Michałem Dziubańskim, do stolicy Malezji poleciała Natalia Partyka. Otrzymała od organizatorów "dziką kartę", podobnie jak Węgierka Krisztina Toth. Trzecią przedstawicielką kontynentu europejskiego będzie Niemka Wu Jiaduo. - Natalia potrzebuje zwycięstwa nad rywalką wyżej plasującą się na liście ITTF. Taki sukces pomoże jej uwierzyć, że może wygrywać z dobrymi zawodniczkami, nawet ze światowej czołówki. Widzę postępy w jej grze, widzę sety, w których prezentuje wysoką dyspozycję, ale nie ma jeszcze przełożenia na wyniki meczów - powiedział Dziubański. - W ubiegłym tygodniu w mistrzostwach Europy w Ostrawie Partyka uległa w pierwszej rundzie Niemce Kristin Silbereisen 2-4. "Kiedyś było powiedzenie, że jeśli nie chcesz zwyciężyć 3-0, to przegrasz 2-3. W przypadku Natalii powinno brzmieć: jeśli nie chcesz triumfować 5-1, to przegrasz 2-4. W każdym secie, poza ostatnim, była lepsza, jednak do kolejnej rundy awansowała przeciwniczka - dodał trener polskiej kadry. Partyka będzie również pierwszą niepełnosprawną zawodniczką uczestniczącą w Pucharze Świata. W gronie potencjalnych rywalek są m.in. wicemistrzyni świata Guo Yue oraz brązowa medalistka ubiegłorocznych MŚ Liu Shiwen (obie Chiny).