- Powoli dochodzę do siebie. Do końca lipca mam zakaz skakania. Za jakieś dziesięć dni wybiorę się do trenera Grzegorza Rysia na kadrę B, żeby spokojnie poćwiczyć tzn. przede wszystkim poodbijać piłkę - stwierdził Papke, który uważa ze biało-czerwoni zagrają w turnieju finałowym Ligi Światowej. - Swój optymizm opieram na dwóch elementach. Po pierwsze stać nas na pokonanie Argentyny, a po drugie nie wierzę, że Grecja wygra z coraz mocniejszą Serbią i Czarnogórą - wyjaśnił zawodnik. Zdaniem Papke, na wrześniowych mistrzostwach Europy Polska znajdzie się w gronie zespołów walczących o medale. - Czołowe zespoły Europy są na etapie przebudowy. Musimy w grupie pokonać Rosję lub Włochy i uważam, że nas na to stać. Oni na razie oszczędzają się - Włosi w Lidze Światowej, Rosjanie w Europejskiej. W drugiej grupie, słabszej, faworytami będą chyba Serbowie i Francuzi. Przez tyle lat dobijamy się do europejskiej czołówki. Myślę, że w tym roku staniemy na podium. Chłopaki grają dobrze, trener Lozano wie o co chodzi - tłumaczył Papke. Atakującemu PZU AZS Olsztyn wyrósł groźny konkurent w walce o miejsce w podstawowym składzie. Przebojem do pierwszej szóstki biało-czerwonych wdarł się Mariusz Wlazły. - Konkurencji nigdy nie bałem się. Cieszy mnie mocno dobra gra Mariusza Wlazłego. W kadrze na mojej pozycji jest jeszcze Grzesiek Szymański. W odwodzie mamy Marcela Gromadowskiego. Nasza rywalizacja może wyjść tylko na dobre. Zawsze chciałem grać w reprezentacji. Byłem na meczach w Bydgoszczy i Katowicach. Mogę tylko po raz kolejny podkreślić, że jest to fantastyczna sprawa - dodał Papke.