- Panathinaikos z pewnością był podrażniony po poprzednim sezonie, w którym doszedł tylko do Top 16. Dla tej drużyny to była wielka porażka. W półfinale szyki będzie starał się pokrzyżować mu zespół ze Sieny, który ma bardzo dobry sezon. Montepaschi zaimponowało mi w ćwierćfinałowej rywalizacji z Olympiakosem, kiedy przegrało pierwszy mecz w Pireusie aż 41:89, aby wygrać drugi 82:65. Ze względu na wiek graczy, dla tej drużyny to ostatni dzwonek. Albo teraz osiągną coś w tym składzie, albo nigdy - powiedział litewski szkoleniowiec. Panathinaikos ma w tym sezonie bardzo dobre wspomnienia z meczów w stolicy Katalonii. Grecy wyeliminowali w Top 8 broniącą tytułu Barcelonę. - Przed sezonem uznawałem Barcelonę za głównego faworyta rozgrywek, niemniej Panathinaikos także miał u mnie wysokie notowania. Kluczem do ich sukcesu okazała się wygrana w drugim meczu, właśnie w Barcelonie. Nie ulega wątpliwości, że w ćwierćfinale zmierzyły się najsilniejsze drużyny Euroligi. I jedna musiała odpaść - dodał. W drugim półfinale Maccabi zagra z Realem. Z tą pierwszą ekipą mistrzowie Polski dwa razy przegrali w rozgrywkach grupowych. - Zespół z Tel Awiwu zawsze ma swoje ambicje. Na pewno sporym osłabieniem jest kontuzja Dorona Perkinsa, dzięki której Real ma przewagę na obwodzie - zaznaczył Pacesas. W Barcelonie nie zagra żaden zespół, który w poprzednim sezonie znalazł się w Final Four. - Awansu nie zdołały wywalczyć Olympiakos i Partizan Belgrad, ale na pewno największą niespodzianką jest brak CSKA Moskwa, które niemalże w tym samym składzie zajęło teraz ostatnie miejsce w grupie. Wśród rozczarowań wymieniłbym również najbogatszy zespół ligi włoskiej Armani Jeans Mediolan, który także nie wyszedł z grupy oraz słabszą postawę tureckich ekip: Fenerbahce, Ulkeru i Efesu Pilsen - wyliczył trener Asseco Prokomu. W poprzednim sezonie mistrzowie Polski toczyli zacięte boje w Top 8 z Olympiakosem, ale teraz z dorobkiem dwóch zwycięstw zajęli ostatnie miejsce w grupie A. - Trafiliśmy do najsilniejszej grupy. W szóstym koszyku znalazł się w niej wicemistrz Rosji, aktualny triumfator Zjednoczonej Ligi VTB, Chimki Moskwa. Za późno też skompletowaliśmy skład. Lepiej graliśmy w drugiej fazie, ale wcześniejszych strat nie udało nam się nadrobić. O wszystkim zdecydowały nasze nieznacznie przegrane mecze z Żalgirisem Kowno - przyznał Pacesas. W Barcelonie nie będzie co prawda koszykarzy Asseco Prokom, ale nie zabraknie polskich akcentów. Podczas tej imprezy wszystkie meczu urozmaicać będą swoimi występami Cheerleaders Prokom. - To jest wielki sukces naszego klubu. Dziewczyny już wcześniej wystąpiły w Kazaniu w Final Four Zjednoczonej Ligi VTB, a teraz będą tańczyć w Barcelonie. Cieszymy się, że zaledwie po dwóch latach wspólnych ćwiczeń ten zespół dostąpił takiego zaszczytu - podsumował Tomas Pacesas. Jednym z ośmiu arbitrów, którzy prowadzić będą mecze turnieju finałowego, będzie Grzegorz Ziemblicki z Wrocławia.