"Nie popłynęłam tak jak chciałam - chyba źle wszystko obliczyłam. Inna sprawa, że Chinki poprawiły w Pekinie swoje rekordy życiowe o cztery sekundy. Te zawody pokazują, że wszystko jest możliwe, choć nie wiem jak. Nie osądzam jednak. Świat pływa szybko i albo trzeba się wziąć do roboty, albo iść na emeryturę" - powiedziała Jędrzejczak łamiącym się głosem. "Na tych zawodach zajmuje wyłącznie pechowe miejsca -17. na 100 m motylkiem, 9. na 400 m kraulem i teraz - czwarte. Rano starałam się myśleć o dobrym starcie, ale przed przyjazdem na basen miałam złe przeczucie. Wychodzi z tego niezła układanka" - dodała pływaczka ocierając łzy. Jędrzejczak uzyskała czas na poziomie do niedawna uznawanym za średni - 2.07,02. Najlepsza europejska zawodniczka na tym dystansie miała szansę walki jedynie o brąz - Australijka Jessicah Schipper finiszowała bowiem z czasem 2.06,26. Wygrała bliżej nie znana Chinka Zige Liu z nieprawdopodobnym rekordem świata - 2.04,18 (poprzedni, należący do Schipper, wynosił 2.05,40). Jako druga na świecie granicę 2.05 złamała jej rodaczka Liuyan Liao - 2.04,72. "Nie wiem czy brązowy medal był w zasięgu - nie pływałam ostatnio na takim poziomie. Na pewno nie byłam w stanie pływać jak Chinki. Taka progresja wynikowa jest zniewalająca, ale mam nadzieję, że wypracowały to na basenie. Teraz zobaczymy, czy na kolejnych zawodach będą w stanie to powtórzyć. Dla mnie takie wyniki są na dzień dzisiejszy nieosiągalne. I tak dałam z siebie tyle ile mogła, wszystko" - powiedziała pływaczka. Zawodniczka krytycznie oceniła swój start. Jej zdaniem mogła popłynąć szybciej pierwszą część dystansu, ale nie wiadomo, czy wytrzymałaby wtedy do końca. Przed czwartkowym występem podjęła również, za namową trenera Pawła Słomińskiego, decyzję o zmianie frekwencji ruchów w wodzie. Jak podkreśliła okazało się to błędem, ale takie pomyłki w sporcie są normalnością. "Dla mnie ostatnie czterolecie było bardzo ciężkie" - podkreśliła Jędrzejczak prosząc o chusteczkę, którą mogła otrzeć oczy. "Niestety, z różnych powodów, nie mogłam trenować tyle, ile rywale. Teraz czeka mnie decyzja, w którą stronę się skierować - pływać dalej czy zakończyć karierę. Najpierw pojadę jednak do domu i odpocznę" - kontynuowała po chwili. Jędrzejczak nie potrafiła nawet w przybliżeniu powiedzieć jak długą przerwę sobie zrobi. Poinformowała jednak, że jeśli zdecyduje się wystartować w igrzyskach olimpijskich w Londynie to pierwszy rok poświęci raczej na "zabawę w wodzie" niż ciężki trening - chce bowiem odzyskać radość z pływania. Nie wykluczyła również możliwości wyjazdu treningowego do innego kraju. Wielu sportowców patrzyło na wyniki Otylii Jędrzejczak z niepokojem, ale i nadzieją - w Atenach to przecież ona dała sygnał do lepszych startów. Tym razem nie sięgnęła po olimpijski laur. "Wierzę, że wielu zawodników jest w stanie zdobyć medale. Mam nadzieję, że niedziela będzie polskim dniem - są między innymi sztangiści, wioślarze. Będę wszystkim kibicować" - zapewniła pływaczka.