- Jesteśmy dyscypliną halową, więc warunki pogodowe dotyczą nas w mniejszym stopniu. Podpatrywałem jednak plany przygotowań innych drużyn, ale wiadomo, że nie można ich ślepo kopiować. Każdy szuka własnego sportowego "sziki-miki". Największym problemem będzie aklimatyzacja - nigdy nie graliśmy w tym rejonie globu, a nasi rywale owszem. Brakuje nam tych doświadczeń - ocenił Wenta. W Korei jest teraz pora deszczowa (w poniedziałek nie padało) i nieco chłodniej niż w Pekinie - "tylko" 30 stopni. We wtorek Polacy spotkają się w oficjalnym meczu z reprezentacją Korei Południowej (gra w turnieju olimpijskim w grupie B), a w czwartek - sparingowo. Do Pekinu, gdzie lądowali w niedzielę rano i pozostawili bagaże, powrócą 3 sierpnia. Przed rozpoczęciem igrzysk mają jeszcze w planie towarzyski mecz z Islandią (grupa B). Atmosfera w zespole jest bardzo dobra, a jak podkreślił trener - budowana od kilku lat. Zaznaczył też, że od początku stawia na jedno: pracę, pracę i przede wszystkim ciężką pracę. - Jeśli każdy zawodnik podejdzie do tego szczerze i z pełną świadomością, to można osiągnąć sukces. Mamy takie nasze przykazania, których staramy się przestrzegać. Postawiliśmy sobie również cele i do każdego meczu podejdziemy w odpowiedni sposób - zaznaczył Wenta. Szkoleniowiec zapewnił, że do drużyny wybierze najlepszych zawodników - do Korei zabrał osiemnastu, a z tej grupy musi wytypować czternastu. Dołączy do nich jeden rezerwowy, który może zastąpić innego piłkarza w przypadku kontuzji stwierdzonej przez lekarza zawodów. By opisać podział ról między graczami, a sztabem szkoleniowym trener odniósł się poprzez porównanie kulinarne. "Wszystko zaczyna się od zawodników. My, jako trenerzy, dajemy im jakiś jadłospis, jakieś menu. Oni wybierają z tego i na boisku nikt nie może dokonać wyboru za nich. Możemy jedynie podpowiedzieć: spróbuj tego dania, albo tamtego deseru. Oni są jednak "w walce" i decydują" - powiedział. Zdaniem Wenty losowanie grup było korzystne dla Polski, choć jego zespół zmierzy się z faworyzowanymi Francuzami, Chorwatami, Hiszpanami, gospodarzami imprezy Chińczykami oraz Brazylią. Dzięki takiemu układowi Polacy nie trafią na tych przeciwników w ćwierćfinale. - Mamy w grupie trzech potentatów - Francję, Hiszpanię i Chorwację. W drugiej grupie również są mocne zespoły, ale wygrywaliśmy z nimi w przeszłości. To nam daje kilka atutów psychologicznych. Absolutnym minimum jest wejście do czwórki, a więc ćwierćfinał będzie decydujący - ocenił Wenta. - Najbardziej brakuje nam informacji o Chinach - niestety, nikt nie jest w stanie nam pomóc. Niemcy obiecali nam materiał filmowy z ich sparingu, który rozegrają w Pekinie. Wiem tylko, że mają świetne warunki fizyczne - przeciętna wzrostu wyższa od naszego zespołu. Wiekowo raczej młody zespół - dodał. Trener Wenta nie krył, że piątkowe ślubowanie w Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II w Warszawie wywołało w nim wielkie emocje. - W trakcie uroczystości byłem bardzo wzruszony. Zawsze marzyłem o igrzyskach w barwach Polski i musiałem na to czekać 24 lata (w 2000 roku wystąpił w Sydney w barwach Niemiec - przyp. PAP). Miałem szansę pojechać do Los Angeles, ale z powodów politycznych nie udało się i bardzo mocno przeżyliśmy ten dramat - wyjaśnił.