W obecnej kadrze Piasta znajduje się jeden zawodnik, który do końca życia z uśmiechem na twarzy będzie wspominał swoją przygodę w Odrze Wodzisław. To właśnie w barwach najbliższego rywala Marcin Radzewicz debiutował w Ekstraklasie. Jesienią 2003 roku jego zespół nie grał tak rewelacyjnie jak w dwóch wcześniejszych sezonach, ale mimo wszystko "Radza" był największym odkryciem ligi. Jego znakomite występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji kraju. Zagrał w meczach przeciwko Malcie i Litwie. - On miał nieprawdopodobny talent, był motorem napędowym drużyny, nie tylko ciągle asystował, ale też strzelał bramki - wspominają byli koledzy z drużyny. Pięć lat temu rudowłosy pomocnik strzelił gola w meczu sparingowym przeciwko Piastowi Gliwice. - Miałem mnóstwo ofert, ale zdecydowałem się na Odrę i do dziś nie żałuję tego wyboru. To był najlepszy etap w mojej karierze. Najbardziej cieszyłem się z tego, że mogłem pracować z tak znakomitym szkoleniowcem za jakiego uchodzi Ryszard Wieczorek - twierdzi. Radzewicz zmierzy się ze swoimi byłymi kolegami, a po meczu będzie mógł uścisnąć dłoń również Wieczorkowi, który nie tak dawno powrócił do Odry. Aż przez trzy sezony w koszulce Odry występował Mariusz Muszalik. Grał w niej w latach 2004-07. Był podstawowym zawodnikiem wodzisławskiej drużyny i wyróżniał się na tle kolegów. Nic dziwnego, że ofertę złożył mu o wiele bogatszy Groclin Dyskobolia. Akurat nie był to najlepszy wybór zawodnika, z którym nie przedłużono umowy. Muszalik nie cierpiał długo na brak ofert, mógł wrócić do Odry lub zdecydować się na grę w GKS Katowice, a więc w klubie, gdzie spędził większą część swojej kariery. - To prawda, miałem taki wybór. Zdecydowałem się na grę w Piaście, bo ten klub przedstawił ofertę najkorzystniejszą finansowo - mówi piłkarz. Dodatkowo Muszalika do gry w beniaminku namówił jego kolega z "Gieksy", Mirosław Widuch. Siostrzeniec Jana Furtoka nigdy nie dostąpił zaszczytu gry w oficjalnych meczu reprezentacji kraju, ale wystąpił w barwach Śląska w meczu charytatywnym przeciwko reprezentacji Polski na rzecz rodzin ofiar tragedii w kopalni "Halemba". Piast - Odra - Piast: taki kierunek obrał ostatnio napastnik gliwickiej drużyny, Stanisław Wróbel. Jego pierwsza przygoda w Piaście była bardzo udana. Przez półtora roku gry zaliczył 41 ligowych meczów i strzelił 11 goli. Wyśmienity był dla niego sezon 2005/06, który zakończył z ośmioma golami na koncie. Na skrzynkę pocztową "Stanleya" zaczęły nadchodzić różne oferty z Ekstraklasy. Wybrał Odrę. Czy był to dobry kierunek? Trudno powiedzieć. W barwach tego klubu zagrał jednak aż 21 meczów, w których uzyskał 2 gole. Wynik nie był więc najgorszy, choć oczekiwania zdecydowanie większe. Po powrocie do Gliwic piłkarz wniósł duży wkład w wywalczony awans do Ekstraklasy. Przed obecnym sezonem wydawało się, że Wróbel będzie zmuszony poszukać sobie nowego pracodawcy. Były trener Piotr Mandrysz nie widział dla niego miejsca w drużynie. Stanowczo twierdził, że skoro zawodnik nie nadaje się na drugą ligę, to tym bardziej na Ekstraklasę. Zarząd Piasta postanowił jednak zatrzymać zawodnika w drużynie. Widocznie miał powody, by to zrobić.