Bohaterem spotkania był Dirk Nowitzki. Niemiecki skrzydłowy gospodarzy, grający z ponad 39-stopniową gorączką, zdobył 21 punktów, z czego 10 w czwartej kwarcie, i miał 11 zbiórek. "To jest finał. Chyba nie spodziewaliście się, że mnie tu zabraknie. Niezależnie od zmęczenia, stanu zdrowia, trzeba wyjść na boisko i dać zespołowi wszystko, co najlepsze" - przyznał po meczu Nowitzki. "Mam nadzieję, że wezmę lekarstwa, dobrze się wyśpię i w czwartek w piątym meczu zagram już w pełni sił" - dodał. Po jego akcji 14,9 s przed końcową syreną gospodarze objęli prowadzenie 84:81. Po chwili najskuteczniejszy w szeregach Heat Dwyane Wade - 32 pkt - zmniejszył straty do jednego punktu, a faulowany w kolejnej akcji Jason Terry trafił obie próby z linii rzutów wolnych i było 86:83. Goście szukali ratunku w trzypunktowym rzucie. Mike Miller, który wcześniej jako jedyny w swoim zespole dwukrotnie trafił, tym razem spudłował. W ekipie z Miami zawiódł LeBron James. W poprzednich 434 meczach zdobył dwucyfrową liczbę punktów, a wtorkowe spotkanie zakończył z dorobkiem ośmiu. W play off jego drużyna zawsze przegrywała, gdy schodził poniżej 15 pkt. "Musimy przeanalizować, dlaczego szło mu dzisiaj tak ciężko i zastanowić się, jak można mu pomóc. LeBron jest ważnym elementem naszej układanki i nie możemy sobie pozwolić, by marnować jego potencjał" - zaznaczył szkoleniowiec gości Erik Spoelstra. Goście 10 minut przed końcem gry prowadzili nawet 74:65, ale nie zdołali utrzymać przewagi. "Osiem czy dziewięć punktów przewagi w rywalizacji naszych drużyn to niewiele. Chwila nieuwagi w obronie czy brak koncentracji w ataku i rywal cię dogania. Czeka wszystkich jeszcze sporo emocji i nerwów w tegorocznym finale" - powiedział James.