Norwescy kibice i działacze tłumaczyli kilka dni temu, że hala w Stavanger wypełni się do ostatniego miejsca dopiero wtedy, gdy będzie tu grać ich siódemka. - Zgotujemy wam piekło! - zapowiadali. Organizatorzy, jakby wychodząc temu na przeciw zmienili porę meczu z Polakami z 18.15 na 20.15 by jeszcze więcej rodaków mogło pojawić się w hali. Oprócz rywali i kibiców Polacy będą musieli również uważać na sędziów. Spotkanie poprowadzi francuska para arbitrów Gilles Bord i Olivier Buy. W powszechnej opinii trzeba być lepszym o przynajmniej pięć goli, by pokonać gospodarzy. Ci z kolei są zmotywowani jak nigdy dotąd. Największym do tej pory sukcesem norweskiej męskiej piłki ręcznej jest siódme miejsce na mistrzostwach świata w Tunezji w 2005 roku. Historia imprez w tej dyscyplinie zna wiele przypadków, że ich gospodarze wznosili się na wyżyny. Wspomniany turniej w Tunezji przyniósł czwarte miejsce tej ekipie. Rok wcześniej będący gospodarzami mistrzostw Europy Słoweńcy dotarli do finału, w którym ulegli Niemcom. Także i Niemcom rok temu sprzyjali sędziowie. W eliminacyjnej grupie B Norwergowie pokonali zawsze mocnych Duńczyków 27:26, rozbili Rosjan wygrywając aż 11 golami i będąc pewnym awansu bez problemów uporali się z Czarnogórą (27:22). Do drugiej fazy awansowali z czterema punktami, dlatego Polacy koniecznie muszą dziś wygrać by zrównać się z nimi punktami. Drugi zespół w I grupie fazy głównej, Chorwaci też mają cztery punkty i wydają się być poza zasięgiem pozostałych rywali. Dlatego to droga po plecach Norwegów jest dla Polaków jedyną szansą na awans do pierwszej czwórki. W norweskim zespole prowadzonym przez Gunnara Pettersena jest wielu graczy występujących w czołowych klubach niemieckich. Kolegą z drużyny Marcina Lijewskiego z Flensburga jest kołowy Johnny Jensen, w najlepszym klubie Europy THW Kiel rozgrywający Borge Lund, a w hiszpańskim Portland San Antonio słynny najbardziej znany norweski szczypiornista Kristian Kjelling. Na wyjątkowe przyjęcie w Stavanger może liczyć najbardziej doświadczony gracz kadry Pettersena bramkarz Steinar Ege. 36-letni golkiper jest wychowankiem miejscowego klubu IF, grał też w tym mieście w innej drużynie - Viking Stavanger, a potem przeniósł się do Niemiec, gdzie jako zawodnik THW Kiel i Gummersbach święcił największe sukcesy. Obecnie reprezentuje barwy duńskiego FCK Kopenhaga, a w kadrze rozpoczyna 14 (!) rok występów. Jego zmiennikiem w bramce jest kolega klubowy Bartosza Jureckiego z Magdeburga Ole Erevik. Z kadrą Gunnara Pettersena Norwegowie wiążą ogromne nadzieje. Miło byłoby ich sprowadzić na ziemię, choć będzi eto niezwykle trudne. W przedostatnim sprawdzianie przed mistrzostwami - na turnieju Lauritz Knudsen Cup w Danii - reprezentacja Bogdana Wenty przegrała z Norwegią 23:30 i jedyna nadzieja w tym, że to celowe zagranie polskiego szkoleniowca, który nie chciał zdradzić wszystkich sekretów taktycznych swoje drużyny. W ostatnich latach Norwegowie byli stałymi sparingpartnerami Polaków i graliśmy z nimi między innymi na organizowanych w naszym kraju turniejach Grundfos Cup. Wtedy zwykle wygrywaliśmy, choć nigdy nie były to łatwe spotkania. Leszek Salva