Osoby odpowiedzialne za sport w poszczególnych redakcjach nie są zainteresowane transmisją gali, na której 24 maja staną w ringu byli mistrzowie świata. Zdaniem szefów stacji, pojedynek Michalczewskiego z Ottke to przede wszystkim cyrk, a nie bokserska walka. Na dodatek jest to cyrk, za który trzeba bardzo dużo zapłacić bo około 4 milionów euro. Stąd znikome zainteresowanie zarówno nadawców publicznych, jak i prywatnych. Artykułem w największym niemieckim tygodniku sportowym nie przejmuje się organizator walki Andrzej Grajewski "Nawet jeśli żadna stacja rzeczywiście nie kupi praw do transmisji, to i tak walka się odbędzie. Jednak jestem przekonany, że najpóźniej do końca marca uda nam się znaleźć partnera, który spełni nasze oczekiwania finansowe." - czytamy w "Przeglądzie Sportowym". Rewelacjami "Sport Bildu" nie przejmują się również obaj bokserzy "Na razie przygotowuję się do walki i wierzę, że się odbędzie. Nawet jeśli pojedynek nie dojdzie do skutku to i tak nie będę stratny, bo dostałem już sporą część pieniędzy" - nie kryje Ottke. "Zainteresowanie naszym pojedynkiem jest bardzo duże" - przekonuje Michalczewski. "Z tego co wiem, to najbliżej jesteśmy podpisania umowy ze stacja RTL" - mówi pięściarz w "Przeglądzie Sportowym". Jednak szef redakcji sportowej największego europejskiego nadawcy Manfred Lope na łamach niemieckich gazet zaprzecza tej opinii, twierdząc, że jego stacje interesują przede wszystkim walki w wadze ciężkiej oraz pojedynki o znaczeniu sportowym, a tego na próżno szukać w starciu bokserów. Więcej w "Przeglądzie Sportowym"