Włoski futbol od lat kojarzy się kibicom z catenaccio, czyli stylem opartym na żelaznej dyscyplinie w obronie. Nie zmienił tego nawet fakt, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci na Półwysep Apeniński przybywało wielu trenerów z różnych zakątków świata, próbujących niejednokrotnie zachęcić zawodników do śmielszych ataków i wymazać z ich głów tę nieco minimalistyczną filozofię gry. Obserwując jednak takie spotkania Serie A, jak choćby niedzielne starcie Lazio Rzym z Lecce, trudno pozbyć się wrażenia, że dla każdego włoskiego ligowca imperatywem jest przede wszystkim obrona własnej bramki. Defensor z Italii twardo sfauluje, rzuci się pod nogi, a gdy trzeba - zastąpi bramkarza na linii! Wszystko po to, by uchronić swój zespół przed utratą gola. Chociaż linia obrony Lazio nie tworzyła w niedzielne popołudnie zapory nie do przejścia, to jednak interwencja Giuseppe Biavy z 80. minuty meczu na długo zostanie w pamięci kibiców. Mimo, że prowadzone przez Luigiego de Canio Lecce nie jechało do Rzymu w roli faworyta, to jednak na Stadio Olimpico spisywało się bardzo dzielnie na kwadrans przed końcem spotkania prowadziło 2-1. Walczący o utrzymanie w Serie A piłkarze de Canio na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra mieli jeszcze jedną znakomitą okazję do podwyższenia wyniku. Brazylijski napastnik Lecce, Jeda znalazł się sam przed bramkarzem Lazio, Fernando Muslerą. Jeda wielkim snajperem nie jest - od początku sezonu zagrał dziewięć spotkań i zdobył jedną bramkę - ale w tej sytuacji zachował się bez zarzutu. Podciął lekko piłkę ponad interweniującym Muslerą i czekał na to, aż futbolówka wpadnie do bramki. Wtedy do akcji wkroczył Giuseppe Biava. Doświadczony obrońca Lazio pognał za piłką ile sił w nogach i w ostatniej chwili wybił ją pionowo w górę. Biava jeszcze dobrze nie wyplątał się z siatki, a Lecce znowu było o krok od zdobycia gola - tym razem w poprzeczkę trafił Gianni Munari. To jednak wcale nie był koniec oblężenia, bo po chwili przy piłce znalazł się Cristian Grosmuller! Argentyńczyk w ładnym stylu ograł Muslerę i strzelił po ziemi wprost do pustej bramki. Pustej... nie do końca, bo przecież na linii bramkowej wyrósł jak spod ziemi Giuseppe Biava! Obrońca Lazio jeszcze raz doskonale interweniował i po chwili gospodarze zażegnali niebezpieczeństwo. A Jeda, Munari i Grossmuller pewnie baliby się wrócić do Lecce, gdyby nie to, że ostatecznie żółto-czerwonym udało się dowieźć zwycięstwo 2-1. Zobacz niesamowitą interwencję Giuseppe Biavy: Okazja zmarnowana przez piłkarzy Lecce to jednak żaden wyczyn przy tym, co "udało" się piłkarzom FC Veria w meczu drugiej ligi greckiej z Levadiakosem. Największe serwisy piłkarskie ochrzciły tę akcję "zbiorowym pudłem sezonu" i... trudno się z nimi nie zgodzić! Veria - Levadiakos i festiwal nieskuteczności w lidze greckiej: