Stwierdzenie Jorge'a Mendesa, że za 10 lat to Cristiano Ronaldo będzie uznawany za najlepszego gracza wszech czasów, większość z nas traktowała jak hasło promocyjne. Najpotężniejszy futbolowy agent wychwalał klienta, który na samym transferze do Realu Madryt pozwolił mu zarobić 10 mln euro. Gdy jednak patrzy się na furię, z jaką gra ostatnio Portugalczyk, przepowiednia Mendesa przestaje wyglądać tak nieprawdopodobnie. W 18 meczach ligowych tego sezonu Ronaldo zdobył już 23 gole, niektóre media uznają jednak, że 22 odejmując gola w San Sebastian gdzie piłka po strzale CR7 odbiła się od Pepe i dopiero wtedy wpadła do bramki. Tak czy siak wydaje się, że rekord Hugo Sancheza i Telmo Zarry (38 bramek) musi paść. Ronaldo lepszy niż di Stefano i Puskas Liczby Ronaldo olśniewają. 63 gole w 62 meczach dla Realu: 48 w lidze, 4 w Pucharze Króla i 11 w Champions League. Ani Alfredo di Stefano, ani Ferenc Puskas, ani Hugo Sanchez, ani tym bardziej Raul Gonzalez nie mieli tak imponującej średniej. Z wypowiedzi dotyczących Portugalczyka znamienna była ostatnio nie tylko ta Mendesa, ale też Aleksa Fergusona. Trener Manchesteru United powiedział, że gdyby Ronaldo został u niego, odbierałby teraz trzeci raz z rzędu "Złotą Piłkę". Tymczasem 12 miesięcy temu oddał ją Leo Messiemu, a dziś będzie patrzył jak Argentyńczyk przekazuje ją kolegom z Barcelony (Xaviemu bądź Inieście). Jose Mourinho wydaje się jednak wystarczająco doświadczonym trenerem, by poprowadzić rodaka w świetlaną przyszłość. W wielkim zwycięstwie nad Villarreal hiszpańskie media widzą rękę obu Portugalczyków. Ronaldo zdobył hat tricka i asystował przy bramce Kaki, Mourinho tak zmienił ustawienie drużyny w przerwie meczu, że z bezradniej owieczki idącej na rzeź, przeistoczyła się w drapieżnego wilka. Juan Carlos Garrido podkreślał, że przy golu na 3-2 były aż dwa spalone. W ogóle trener Villarreal uważa, że na Bernabeu wygrywa się tak trudno, bo sędziowie panicznie boją się podjąć decyzji, która mogłaby zaszkodzić gospodarzom. Jego drużyna w jakimś stopniu sama była sobie jednak winna. Przez 45 minut bezdyskusyjnie panowała na boisku i dwa razy obejmując prowadzenie, dwa razy głupio je traciła. Po zmianach, których dokonał Mourinho (za Lassa wszedł Khedira, co stanowiło impuls do przesunięcia wszystkich linii do przodu) Villarreal całkowicie pozwolił się zdominować. Kolejne gole dla Realu paść musiały. Kolejny skandal Mourinho Mourinho jak zwykle wywołał jednak skandal, gdy po czwartm golu dla swojego zespołu, którego zdobył Kaka, rzucił się w kierunku ławki gości wykonując przed rezerwowymi Villarreal taniec radości. Cani rzucił mu pod nogi butelkę, wybuchła awantura, trener Realu przysięgał potem, że nie pobiegł nikogo prowokować, ale cieszyć się z synem, który siedzi na trybunach za ławką gości. "Problem polega na tym, że wszystko co zrobię, odbierane jest negatywnie" - skomentował. Dziś czeka go nowy kłopot - urażona duma Lassa. Zmieniony w przerwie Francuz nie czekał do końca meczu, ale wzburzony pojechał do domu, uznając, że trener niesłusznie zrobił z niego winowajcę mizernej gry drużyny w pierwszej połowie. "Potrzebowałem Khediry na boisku, by w razie czego zagrał, jako środkowy obrońca. Chciałem wymienić Albiola na Kakę, a w ostateczności nawet posłać na środek ataku Sergio Ramosa" - wyjaśnił Mourinho. Do tej ostateczności nie doszło. Gol Kaki na 4-2 definitywnie rozstrzygnął mecz. To pierwsza bramka Brazylijczyka po półrocznej przerwie spowodowanej operacją kolana. Villarreal to był najsilniejszy rywal, jaki odwiedził w tym sezonie Santiago Bernabeu. W drugiej połowie Real zagrał jednak świetnie, tak jak w swoich najlepszych momentach, zanim doszło do traumatycznej porażki w Gran Derbi. Od tamtej pory drużyna Mourinho wymęczyła wygrane nad Valencią i Sevillą, ale grą nie zachwycała. Porażka w rewanżowym meczu Pucharu Króla z Levante została odebrana, jako ostrzeżenie. Reakcja "królewskiej" drużyny była prawidłowa. Takie zwycięstwa jak niedzielne, zwracają wiarę tym, którzy wierzą, iż właśnie Mourinho z Ronaldo przełamią sześcioletni impas Realu w Lidze Mistrzów. Ta drużyna wydaje się mieć wszystko, by pokonać Lyon w 1/8 finału. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division