Jak bardzo zmieniła się polska reprezentacja od mistrzostw świata w Niemczech, w których wystąpił Pan ledwie przez 40 minut? Mariusz Lewandowski: - Zmieniło się bardzo wiele. Mamy teraz zupełnie inny zespół. Zmienił się trener, który wymienił znaczą część kadry, a tym piłkarzom, którzy już byli w drużynie narodowej przybyło doświadczenia. Zmienił się też styl naszej gry. To były zmiany na wagę pierwszego w historii awansu do mistrzostw Europy... - Graliśmy w eliminacjach naprawdę dobrze. Dokonaliśmy czegoś, co nie udało się nikomu przed nami. A przecież awansować do mistrzostw Europy jest trudniej niż do mundialu. Trudniej także osiągnąć sukces w tym turnieju. Macie już na to receptę? - Gdyby ktoś miał gotowy przepis, to by go opatentował i dostał Nagrodę Nobla. Nikt nie opracował niezawodnej recepty. Wszyscy starają się jak najlepiej przygotować, rozpracować rywali, itp. My też robimy wszystko, by nie tylko utrzymać poziom z eliminacji, ale i zrobić krok do przodu. Ufam, że dwa tygodnie spędzone na zgrupowaniu na w tym pomogą. Będzie dobrze. Za nieco ponad tydzień mecz z Niemcami... - Z kilku powodów wszyscy się na nim skupiają. Po pierwsze dlatego, że jest pierwszy, po drugie dlatego, że dla nas to jak derby. Znaczenie prestiżowe meczu z Niemcami jest dla Polaków większe niż z każdym innym przeciwnikiem. Nie będzie łatwo, ale my musimy wyłączyć takie myślenie i podejść do niego, jak do każdego innego. Mam nadzieję, że tym razem kibice będą mieli się z czego cieszyć. Podobno znudził się Panu pobyt na Ukrainie? - Przed przyjazdem na zgrupowanie wszystko już załatwiłem, jednak na razie to moja słodka tajemnica. Siedem lat w Szachtarze i ... wystarczy. Potrzebuję nowych wyzwań, a temu ma służyć zmiana otoczenia. Teraz jednak liczy się tylko Euro. Rozmawiał w Donaueschingen: Paweł Puchalski