"Biało-czerwoni" zagrali bez pięciu podstawowych zawodników, w trakcie meczu stracili dwóch kolejnych, a trener Bogdan Wenta wykorzystał spotkanie głównie do sprawdzenia tych graczy, którzy pukając do reprezentacji mają do niej najbliżej. Na parkiecie Lanxess Areny w Kolonii zabrakło kontuzjowanych Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego, przeziębionych Tomasz Tłuczyńskiego i Marcina Lijewskiego oraz podstawowego do tej pory gracza Mariusza Jurkiewicza (nie był powołany). Już ten skład odbiegał od optymalnego, a w trakcie meczu posypały się kolejne ubytki. Kapitalnie grający Bartłomiej Jaszka w 26 minucie doznał kontuzji nogi i nie wrócił na parkiet. Podobnie jak dwie minuty wcześniej Mateusz Zaremba, który dostał czerwoną kartkę za głupi i ewidentny faul. W tak eksperymentalnym składzie - z Bartłomiejem Tomczakiem, Robertem Orzechowskim i Piotrem Grabarczykiem - Polacy nie odstawali od Niemców. W drużynie Heinera Brandta ubytków było dużo mniej, ale za to istotne. Nie grali Kaufman i Glandorf, podstawowi rozgrywający. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby Bartłomiej Jaszka dograł spotkanie do końca i utrzymał dyspozycję z pierwszych 25 minut, to Polacy nie musieliby przegrać. A na pewno Niemcom byłoby o wiele trudniej. Dopóki "Jacha" grał, był najlepszy na parkiecie, a jego indywidualne wejścia w niemiecką obronę były bardzo skuteczne. Po jego zejściu Bogdan Wenta wystawiał na środku rozegrania Tomasza Rosińskiego i Grzegorza Tkaczyka, ale trudniejsze było załatanie innej dziury - po Mateuszu Zarembie. Pod nieobecność braci Lijewskich na prawym rozegraniu oprócz "Zarka" był jeszcze Mariusz Jurasik. Ale on w kadrze zwykle gra na skrzydle, a w klubie formą ostatnio nie błyszczał. I z biegiem czasu osłabienia zaczęły dawać o sobie znać. Między 36 i 43 minutą gole zdobywali tylko Niemcy i z remisu 15:15 zrobiło się 19:15. Po kolejnych dwóch minutach 23:18 i choć jeszcze jeden zryw biało-czerwonych zmniejszył straty do dwóch goli (23:21 w 48.), to przez ostatnie dwanaście minut Polacy zdobyli zaledwie jednego (!) gola. Największym pozytywem meczu w Kolonii była jednak postawa młodego bramkarza Piotra Wyszomirskiego. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach, głównie jeden na jeden, ale pozytywnie reagował też przy rzutach z drugiej linii. Gdyby nie jego postawa, spotkanie byłoby rozstrzygnięte na korzyść Niemców dużo wcześniej. A Sławomir Szmal wyszedł w tym meczu na jednego karnego... Trudniej ocenić występy innych sprawdzanych graczy. Zarówno Tomczak jak i Orzechowski mieli sporo dobrych zagrań, ale zdarzały im się również błędy, które trudno wyeliminować w ciągu miesiąca, jaki pozostał do mistrzostw świata w Szwecji. W obronie nieźle sprawdzał się wariant z Piotrem Grabarczykiem i Arturem Siódmiakiem na środku defensywy, ale by ten element był skuteczniejszy potrzebne jest lepsze zgranie. A jego brak Niemcy bezwzględnie wykorzystywali. Mistrzostwa świata w Szwecji rozpoczynają się 13 stycznia. W trakcie przygotowań Polska zagra jeszcze dwukrotnie w krajowym składzie z Rumunią w Zielonej Górze i Poznaniu. Potem jeszcze Christmas Cup w Gdańsku na początku stycznia. Niemcy - Polska 28:22 (13:13) Niemcy: Johannes Bitter, Silvio Heinevetter, Carsten Lichtlei - Christian Sprenger, Patrick Groetzki 2, Adrian Pfahl 5, Michael Haass, Michael Kraus 5, Pascal Hens 2, Sven-Soeren Christophersen 3, Uwe Gensheimer, Dominik Klein 1, Torsten Jansen 3, Sebastian Preiss 3, Steffen Weinhold 2, Jacob Heinl, Matthias Flohr, Oliver Roggisch, Christian Schöne 2. Polska: Piotr Wyszomirski, Sławomir Szmal - Bartłomiej Jaszka 5, Patryk Kuchczyński, Grzegorz Tkaczyk 2, Bartłomiej Tomczak 3 (2), Karol Bielecki 2, Artur Siódmak 1, Mateusz Zaremba 1, Bartosz Jurecki 5, Mariusz Jurasik 1, Piotr Grabaczyk, Tomasz Rosiński, Robert Orzechowski 2 (1). Sędziowali: Canbro, Claesson (Szwecja). Widzów: 12244. Zobacz zapis relacji na żywo