"W moim programie wyborczym nie ma punktu, który mówi, że Beenhakker musi odejść. To dziennikarze wmówili opinii publicznej, że nie cierpię Leo i chętnie się go pozbędę przy pierwszej okazji, ale to nieprawda! Uczciwie powiem, że nie jestem ślepym fanem Leo, ale potrafię docenić to co dla nas zrobił" - tłumaczy Lato. A na zarzuty Holendra, jakoby miał się cieszyć z niepowodzeń reprezentacji odpowiada: "Dlaczego miałbym tak robić? To tak jakbym przywalił głową w ściane i ucieszył, że zacząłem krwawić. Kadra narodowa jest przecież naszym wspólnym interesem" - podkreśla były as Stali Mielec. Mówiąc zaś o planie naprawy futbolu w Polsce uchyla jedynie małego rąbka tajemnicy. "Mam taki plan. Ujawnie go jednak dopiero w październiku. Wcześniej nie. Żebyście mi go analizowali i krytykowali? Nie ma głupich!" - emocjonuje się Grzegorz Lato, a na koniec dodaje: "Mówcie sobie co chcecie, ale ja będę robił swoje. Zobaczymy, kto lepiej na tym wyjdzie".