- Przerwałem grę i podyktowałem rzut karny, bo wydawało mi się, że był faul na zawodniku z Bełchatowa - opowiadał Małek. - Dostałem jednak sygnał od obu asystentów, że ich zdaniem wszystko było zgodnie z przepisami. Nie mamy możliwości obejrzenia powtórki na wideo, więc musimy polegać na naszych subiektywnych odczuciach. Kilka osób ma większą szansę uniknąć błędu. Dlatego po sygnalizacji asystentów i wysłuchaniu ich opinii zmieniłem decyzję. To nie wstyd przyznać się do błędu. Ważne, by zrobić to we właściwym czasie. - Zacznę nietypowo. Czas od meczu z Lechem Poznań - gdy zagraliśmy dobrze i przegraliśmy - do dzisiaj, to były najdłuższe trzy tygodnie w moim życiu - ocenił trener PGE GKS Bełchatów Rafał Ulatowski. - Czułem na sobie dużą presję i wiedziałem, że jako asystent Leo Beenhakkera nie mogę kontynuować serii bez wygranej. Dziękuję zawodnikom, że dzisiaj pomogli mi ją przerwać. Z Piastem zagraliśmy słabo i przegraliśmy, a z Wisłą na kolanach wywalczyliśmy punkt. To był dobry prognostyk przed pojedynkiem z ŁKS. Co do sytuacji z karnym, to powiem tylko, że dla mnie pan Małek i jego asystenci to najlepsza czwórka sędziowska w Polsce. Jeżeli uznali, że nie było karnego, to trzeba to uszanować. Wyznaczyliśmy już Mariusza Ujka do wykonania jedenastki, jednak dopóki piłka nie jest kopnięta, sędzia ma prawo zmienić swoją decyzję. Tak się stało tym razem i nie mamy o to pretensji". - Nie wyszedł nam ten mecz - nie miał wątpliwości szkoleniowiec ŁKS Łódź Grzegorz Wesołowski - podziewałem się, że będzie to trudne spotkanie, ale nie spodziewałem się, że zagramy tak przeciętnie. Same chęci to za mało. Bełchatów wygrał dzisiaj zasłużenie. Nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć o punkty w kolejnych spotkaniach. Teraz jedziemy do Jagiellonii i będziemy chcieli tam wygrać.