Po raz pierwszy od 24 lat Real Madryt wygrał wszystkie przedsezonowe mecze. W siedmiu starciach na trzech kontynentach: w Ameryce, Europie i Azji drużyna Jose Mourinho wbiła rywalom 27 goli, tracąc zaledwie pięć. Portugalski trener ma jednak swoje zmartwienia: liczył na Nuriego Sahina, kandydata do podstawowego składu, tymczasem kupiony z Borussii Dortmund turecki pomocnik, ze względu na kontuzję kolana nie zagrał nawet minuty. Uraz Sergio Ramosa, który może wyeliminować go z pierwszego meczu o Superpuchar Hiszpanii, ma dla Mourinho mniejszą wagę. Filar defensywy wróci najdalej trzy dni później, w rewanżu na Camp Nou (17 sierpnia). Portugalczyk znów zajmuje się tym, czym był zajęty przed rokiem o tej porze - przekonywaniem Florentino Pereza, że potrzebuje w kadrze trzeciego napastnika. Prezes Realu uważał za uzasadnione wydawanie 45 mln euro na Sergio Aguero lub Neymara, ale nie podziela gustu trenera upierającego się przy Emmanuelu Adebayorze. I pewnie postawi na swoim, choć po zwolnieniu Jorge Valdano "Mou" ma w Realu bez porównania większe kompetencje. Jego nowy współpracownik Zinedine Zidane ogłaszał kilka tygodni temu, że "Królewskim" przez lata brakowało szkoleniowca z tak silną pozycją w klubie. Rękę na kasie wciąż trzyma prezes. "The Special One" ma też powody do zadowolenia. Karim Benzema się odradza, zdobył w spotkaniach przedsezonowych aż 8 goli, więcej niż Cristiano Ronaldo (7). Odkąd trafił do Madrytu, nie widziano go w takiej formie. Trzeci sezon na Santiago Bernabeu ma być dla niego przełomowy. Na szczęście sprowadzony za 30 mln euro z Benfiki Fabio Coentrao tak długiej aklimatyzacji przechodził nie będzie. Z miejsca stał się graczem gotowym do gry w Realu. Tylko czy gotowym na Barcelonę? Na co stać Barcelonę? Kłopoty "Mou" są na razie niczym wobec problemów Pepa Guardioli. Przez cały okres przygotowawczy trener Barcy wystawiał do gry przede wszystkim młodzieńców z "La Masia". Dopiero po dwóch kolejnych porażkach 1-2 z Manchesterem United, a szczególnie 1-4 z meksykańskim Chivas, poważniej się zaniepokoił. Była to najwyższa przegrana drużyny odkąd objął ją latem 2008 roku. Kilkanaście dni wcześniej Chivas przegrało z Realem 0-3 po hat-tricku Ronaldo. Guardiola przyznaje, że znalazł się w niedoczasie. Dopiero na ostatni sparing z meksykańską Americą, na pożegnanie z USA wystawił coś, co przypominało podstawową jedenastkę. Bardzo zależało mu na zwycięstwie, i drużyna wygrała 2-0 w 45-stopniowym upale. Bez kontuzjowanych Puyola i Afellaya, bez Messiego, Mascherano i Alvesa, którzy dopiero wracają z wakacji po Copa America, tak jak jedyny nowy w zespole Chilijczyk Alexis Sanchez. Na poniedziałkowym treningu Barcy Messi i Sanchez popracują wspólnie pierwszy raz, we wtorek Chilijczyk wyjedzie jednak na zgrupowanie kadry przed sparingiem z Francuzami. Gwiazdy Barcy spotkają się w komplecie zaledwie na trzy doby przed starciem na Santiago Bernabeu. Z Chilijczykiem kłopotu zapewne nie będzie, grzecznie usiądzie na ławce, ale trenujący od dwóch tygodni indywidualnie Messi chce koniecznie grać z Realem. Czy Guardiola znajdzie argumenty, by wytłumaczyć swojemu asowi, iż na spotkaniach o Superpuchar sezon się nie kończy? Szansa Thiago w oczekiwaniu na Fabregasa Prawdopodobnie na Bernabeu zobaczymy Thiago Alcantarę, pomocnika Barcy znajdującego się w życiowej formie. Klasą i dyspozycją 20-latka zauroczył się sam Vicente del Bosque. Powołał go do kadry mistrzów świata na sparing z Włochami w Bari, Thiago zadebiutuje blisko miejsca, w którym się urodził. Tymczasem z Brazylii płyną sygnały, że coraz mocniej interesuje się nim też Mano Menezes (piłkarz Barcy ma obywatelstwo hiszpańskie i brazylijskie ze względu na rodziców). Niedzielny mecz na Santiago Bernabeu ocuci fanów Barcelony zajętych śledzeniem niuansów najdłuższego transferu w historii piłki nożnej. Klub z Katalonii ma zamiar zabiegać o powrót Cesca Fabregasa aż do 31 sierpnia. Jego determinacja sprawia, że Arsenal nie widzi potrzeby opuścić ceny z 45 mln, wciąż daleko do załatwienia sprawy, mimo iż sam piłkarz zgodził się dopłacić 4,5 mln z własnej kieszeni. Superpuchar - na dobry początek prawdziwej walki Guardiola i Mourinho muszą czuć się mocno rozdarci przed meczami o Superpuchar. Najchętniej poświęciliby je na kolejne eksperymenty, tymczasem ranga Gran Derbi zmusza ich do poszukiwania zwycięstwa. Real wcześniej skończył poprzedni sezon, wcześniej zaczął przygotowania do nowego i jest bliższy optymalnej formy. Po zwycięstwie w finale Champions League gwiazdy Barcy nie spotkały się na boisku do dziś. Ich dyspozycja jest nieznana, wiadomo jednak, że gdy zobaczą Mourinho, Ronaldo, Pepe, Casillasa i pełne trybuny Santiago Bernabeu, w jednej chwili zapomną o wakacjach. Superpuchar Hiszpanii to najmniej wartościowe trofeum, o jakie bić się będą w tym sezonie hiszpańskie kolosy. Keita pozwolił sobie nawet na ironię, że to nie jest finał mistrzostw świata. Dla Mourinho i Guardioli wynik rywalizacji w sezonie 2011-2012 rozstrzygnie się w końcówce, a nie na starcie. Obaj trenerzy są jednak świadomi, że dla milionów fanów nie istnieje Gran Derbi bez stawki. Kibice "Królewskich" chcą wiedzieć, czy obietnice Mourinho o "dopadnięciu" Barcy stają się faktem. Katalończycy marzą o kolejnym niezwykłym roku, w którym ich drużyna pozostanie nietykalna. Ktoś przegrać musi, obie strony walczą z kłopotami, ale to nie zapewni im alibi. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2119661">Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!</a>