Sharks powiększyli swój dorobek do 76 punktów i zostali liderami Pacific Division, wyprzedzając o jeden Phoenix Coyotes. Było to ich czwarte zwycięstwo z rzędu. Marleau dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a po raz pierwszy w trzeciej tercji, na 2:1. Wcześniej na 1:1 wyrównał jego kolega z zespołu Logan Couture. Bramkarz Antti Niemi udanie interweniował przy 24 atakach rywali, a zdołali go pokonać tylko Tyler Kennedy, trafiając w pierwszej i ostatniej części gry. Penguins wciąż grają bez kapitana Sidneya Crosby'ego, który na początku stycznia został mocno poturbowany i doznał wstrząśnienia mózgu. Nie wiadomo kiedy wróci do gry, a równie poważnym osłabieniem jest nieobecność Jewgienija Małkina. Rosjanin po operacji nogi wróci do treningów najwcześniej we wrześniu. Mimo to "Pingwiny" utrzymują się w czołówce Konferencji Wschodniej, z dorobkiem 77 punktów ustępując tylko liderom Atlantic Division - Philadelphia Flyers. Choć mają drugi bilans na Wschodzie, nominalnie zajmują w tabeli czwarte miejsce, bowiem trzy pierwsze są zarezerwowane dla zwycięzców każdej z grup. Najwięcej bramek, bo aż 11, padło w Tampie, gdzie miejscowi Lightning pokonali Phoenix Coyotes 8:3. Mecz ten przyniósł pierwszy hat-trick w karierze Teddy'emu Purcellowi, a także 41. trafienie w sezonie Stevenowi Stamkosowi, liderowi klasyfikacji strzelców. Dwukrotnie krążek do siatki skierował Martin St. Louis, a po jednym razie Adam Hall i Vincent Lecavalier, który miał też cztery asysty. "Kojoty" odpowiedziały tylko trzema skutecznymi uderzeniami, autorstwa Martina Hanzala, Kyle'a Turrisa i Davida Schlemko.