Przed sezonem wydarzenia w klubie z ulicy Kałuży rozbudzały apetyty kibiców. Prezes Janusz Filipiak zatrudnił w miejsce Oresta Lenczyka utalentowanego szkoleniowca młodego pokolenia - Rafała Ulatowskiego, mającego za sobą współpracę z kadrą Leo Beenhakkera i udany sezon w GKS Bełchatów. Nie szczędził także pieniędzy na transfery, dzięki czemu koszulki w biało-czerwone pasy przywdziać mogli tacy gracze jak były reprezentant Polski, Arkadiusz Radomski, nadzieja słowackiej kadry Marian Jarabica, czy też Burundyjczyk Saidi Ntibazonkiza, okrzyknięty transferowym hitem Ekstraklasy. Oprócz nich drużynę wzmocnił prawy obrońca Krzysztof Janus, a także dwóch Serbów - bramkarz Milosz Budaković oraz stoper Milosz Kosanović. W sumie na transfery drużyny Ulatowskiego przeznaczone zostały prawie cztery miliony złotych! Tak wzmocniona Cracovia nieźle spisywała się w trakcie przedsezonowych sparingów. W Holandii pokonała m.in. drużynę z tureckiej Super Lig - Kasimpasę, a także zremisowała 1-1 z silnym NEC Nijmegen. Wydawało się, że "Pasy" w lidze nie powinny mieć problemów z gromadzeniem punktów, tymczasem "ligowa młócka" brutalnie zweryfikowała prognozy niepoprawnych optymistów. Po trzech kolejkach Cracovia zamyka tabelę - ma na koncie dwie porażki (ze Śląskiem i Legią) oraz jedną klęskę (0-5 z Lechem Poznań). O ile jeszcze po spotkaniach z wrocławianami i warszawianami przy Kałuży zachowywano spokój, to po katastrofie w Poznaniu zaczęło się robić nerwowo. We wtorek w klubie rozpoczęły się kadrowe roszady. Do drużyny Młodej Ekstraklasy został przesunięty Michał Goliński, który w Poznaniu wszedł na boisko w przerwie meczu przy stanie 0-1. "To decyzja zarządu i ja się jej podporządkowuję" - skomentował krótko sprawę trener Rafał Ulatowski. "To wcale nie decyzja zarządu, choć poinformował mnie o niej wiceprezes Jakub Tabisz. Ja jednak nie będę niczego komentował" - rzucił krótko Goliński, z którego zrobiono kozła ofiarnego porażki przy Bułgarskiej. - Przesunięcie Golińskiego do Młodej Ekstraklasy to wspólna decyzja zarządu i sztabu szkoleniowego. Michał Goliński musi zrozumieć, że bez zaangażowania wkładanego w treningi i grę nie będzie miał pewnego miejsca w naszej drużynie - powiedział nam prezes "Pasów" prof. Janusz Filipiak, który przebywa w służbowej podróży zagranicznej, ale na bieżąco kontroluje sytuację w klubie. Sam Rafał Ulatowski przerabia w Cracovii swoistą "powtórkę z rozrywki". Równo rok temu na początek sezonu w GKS Bełchatów w pięciu meczach zgromadził zaledwie dwa punkty. Zremisował z Jagiellonią i Lechem, a przegrał z Polonią Bytom, Wisłą Kraków i Piastem Gliwice. Wówczas wielu mówiło o rychłej dymisji Ulatowskiego, tymczasem jego drużyna nagle zaczęła zdobywać punkty i sezon zakończyła z dorobkiem 48 "oczek" na piątym miejscu. W Cracovii widocznie liczą, że drużyna wreszcie zaskoczy, bo na razie pozycja trenera wydaje się niezagrożona, a przynajmniej nikt o tym głośno nie mówi. W dodatku z klubowej kasy wciąż wydawane są pieniądze na transfery. Niebawem kontraktem z "Pasami" ma związać się lewy obrońca AGOVV Apeldorn Hesdey Suart, czyli piłkarz na pozycję, która wymagała wzmocnienia "na wczoraj", gdyż w klubie nie ma obecnie ani jednego nominalnego, lewonożnego bocznego obrońcy. 24-latek, który uczył się piłkarskiego rzemiosła w Feyenoordzie Rotterdam być może zadebiutuje w Cracovii w piątkowym meczu z Koroną Kielce - meczu, w którym krakowianie mają zapunktować pierwszy raz w sezonie. Jeśli znów przegrają, wtedy cierpliwość Janusza Filipiaka może się skończyć i będziemy świadkami kolejnych rewolucji w klubie. Profesor, który podobnie jak kibice czeka z niecierpliwością na otwarcie nowego stadionu, z pewnością nie chciałby przyjmować na nim ważnych gości jako prezes najsłabszej drużyny Ekstraklasy... Współpraca: MiBi Czytaj też: Holenderski obrońca wzmocni Cracovię