Roberts postanowił wydać książkę, w której opisuje swoje dni spędzone na Ibrox. Według niego, szkockiemu społeczeństwu brakuje przejawów tolerancji religijnej, która pomogłaby znieść niesnaski między fanami Celtiku i Rangers. Jako przykład podaje zachowanie golkipera reprezentacji Polski. - Nazywają Artura Boruca fanatykiem religijnym, ponieważ przy okazji Old Firm błogosławi fanów Rangers znakiem krzyża - pisze Roberts - Dla mnie jednak nie jest to przejaw fanatyzmu czy sekciarstwa. Boruc to postać, która swoją osobowością wyraża cały Celtic. Pokonanie Rangers jest dla niego wszystkim, więc nie obchodzi go, kogo swoim zachowaniem może urazić. Lubię i rozumiem taką postawę. Jest znienawidzony przez połowę mieszkańców Glasgow, a mimo to czuje się tu wspaniale. Roberts zauważa, że piłka nożna w Szkocji to coś więcej niż tylko rywalizacja sportowa. - Piłka nożna w Szkocji jest zakorzeniona w nienawiści, która wykracza poza futbol. Nie powinno być tak, że religia jest punktem zapalnym dla szkockiego społeczeństwa. Apeluję do fanów Rangers, którzy narzekają na Boruca, by spojrzeli realnie na życie. Czemu nie mieli pretensji do Lorenzo Amoruso czy Szoty Arweładze, którzy grając na Ibrox co mecz wykonywali znak krzyża?