Obrona ruchu kibicowskiego w Polsce jest zadaniem trudnym, by nie rzec karkołomnym, niemal nazajutrz po tym, jak dwójka osiłków na Dialog Arenie w Lubinie zaatakowała i poturbowała prezesa Śląska Wrocław. Najgorsze jest to, że mienią się oni jeszcze kibicami Zagłębia Lubin. Tymczasem "Miedziowym" w jednym momencie uczynili więcej złego niż pewien dyrektor z nadania politycznego, z którym do niedawna (nie pięściami, tylko transparentami i okrzykami) walczyły całe trybuny tego stadionu. Dlaczego wobec kibiców stosowana jest odpowiedzialność zbiorowa? O ile wówczas, podczas wykurzania z klubu kolesia byłego wicepremiera, który o piłce nie miał bladego pojęcia, "Miedziowi" zyskiwali sympatię w całym kraju, o tyle teraz mogli ją stracić. Przez wybryk dwóch mięśniaków. Właśnie, czy dwóch ludzi może zniweczyć starania 10 tysięcy (tyle właśnie było na meczu Zagłębie - Śląsk)? Mam nadzieję, że nie. Zawsze byłem przeciwny stosowaniu zasady odpowiedzialności zbiorowej. Tego sama zdania jest szefostwo Borussi Dortmund, czyli klubu, który ma największą "oglądalność" na świecie (prawie 74 tys. widzów). "Nie można karać całej klasy w szkole, gdy jeden uczeń rzuci gąbką w nauczyciela" - podkreślał Aki Watzke, dyrektor Borussii, gdy nałożono kary na kibiców jego klubu. Jak wyglądają porządki na stadionach Bundesligi? - czytaj analizę Pawła Rybaka z Niemiec Program "Uwaga" (TVN) i - w ślad za nim - "Gazeta Wyborcza" nagłośniły ostatnio akcję CBŚ uderzającą w domniemanych szefów bojówki Lecha Poznań. Kilku spośród 16 zatrzymanych, wg funkcjonariuszy CBŚ, jest zaangażowanych w działalność przestępczą: handel narkotykami, wymuszenia, haracze. Podczas przeszukania u któregoś z zatrzymanych znaleziono narkotyki i broń palną. Problem w tym, że do znacznie mniejszej grupy odbiorców trafiły fakty, że żaden z zatrzymanych nie był członkiem Stowarzyszenia "Wiara Lecha". Tak samo jak to, że żaden spośród zatrzymanych nie został umieszczony za kratkami - sąd, po analizie materiału dowodowego, wszystkich wypuścił. Tymczasem w listach do naszej redakcji kibice, chodzący z całymi rodzinami na poznański stadion przy ul. Bułgarskiej, zachwalają współpracę klubu z "Wiarą Lecha", wskazując na to, że m.in. dzięki niej stadion "Kolejorza" stał się jednym z najbezpieczniejszych w Polsce! "Zdrowa współpraca z kibicami oznacza pełny i bezpieczny stadion" - dowodzi też w swoim tekście prawnik Lecha Poznań, a także wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA, Jacek Masiota. Czytaj cały tekst! Nie mylmy kibica ze zwykłym przestępcą Boję się, że całe nieporozumienie powstaje z faktu błędnego rozumienia słowa "kibic", czy jego nieeleganckiego odprysku - "kibol". A przecież nie trzeba sięgać po słownik języka polskiego, by wiedzieć, że kibic to osoba chodząca na stadion, kibicująca jakiemuś klubowi, żyjąca jego życiem. Osobnicy uganiający się po osiedlach, czy gdziekolwiek indziej, z siekierami, kijami baseballowymi, dokonujący wymuszeń i ściągający haracze przestają być kibicami. Nawet jeśli ubzdurali sobie, że biją się za jakiś swój klub. Ta fantasmagoria nie zwalnia ich od odpowiedzialności i powinni być traktowani jak normalni przestępcy. Nie wolno jednak przez wybryki wąskich grup zwyrodnialców mieszać z błotem całego ruchu kibicowskiego i krytykować klubów, które z nim na zdrowych zasadach współpracują (negocjacje, i to do pewnego stopnia, ale nie szantaże). "Jeśli chcemy, żeby powstające w Polsce w szybkim tempie nowe stadiony nie świeciły pustkami, musimy przestać demonizować kibiców i zacząć pokazywać ich prawdziwy obraz" - apeluje w tekście napisanym dla nas dziennikarz "Rzeczpospolitej" i zarazem kibic Lecha Poznań, Jarosław Stróżyk. Czytaj cały tekst Jarosława Stróżyka! Niewygodne mediom akcje charytatywne kibiców? Fani piłki nożnej mają żal do mediów nie tylko o to, że te przyklejają im takie łatki, jak "bandyci", "kibole"czy "rasiści", ale np. o całkowite przemilczanie akcji charytatywnych, które kibice często prowadzą. A przecież nie trzeba wielkiego wysiłku, by je zauważyć. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków nie raz i nie dwa pomagało młodej koszykarce Katarzynie Szewczyk, która zmaga się z chorobą nowotworową. Kibice "Białej Gwiazdy" w sumie zebrali ponad 28 tys. zł. Porównywalną kwotę zgromadzili na pomoc dla chorego kibica swojego klubu z Wadowic, któremu zakupili wózek, a także przekazali środki na rehabilitację. Mało tego, niepełnosprawny wiślak dzięki akcji SKWK mógł przeżyć najpiękniejszą chwilę w życiu: podczas meczu z Polonią Bytom siedział obok ówczesnego trenera Wisły - Macieja Skorży, niczym jego asystent. SKWK pomaga też biednym dzieciom z Bieszczad. Na koszt Stowarzyszenia, na trzydniowy pobyt w połączony z oglądaniem meczu Wisła - Cetlic, przyjechali do Krakowa w 2006 r. uczniowie całej klasy z bieszczadzkiej wioski. Mało tego, SKWK wyposażyło ich szkołę w zestaw kina domowego i roczny abonament Canalu +, by dzieci mogły regularnie oglądać mecze Wisły. Fani Lecha prowadzą sporo tego typu akcji. Ostatnio zbierają środki na zakup podnośnika windowego i leczenie Marty, która na skutek zapalenia rdzenia kręgowego ma niedowład wszystkich kończyn. Na aukcje w tym celu powędrowały koszulki z autografami piłkarzy, a nawet korki najlepszego strzelca Ekstraklasy - Roberta Lewandowskiego. Kibice Cracovii założyli kilka lat temu Pierwszy Klub Honorowych Dawców Krwi "Cracovia Pasy" i wspólnie z fanami Wisły, Garbarni, a także Hutnika zebrali 27 litrów krwi (kwiecień 2006 r.) z okazji pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II. Fani Legii oddawali krew dla potrzebującego jej kibica, Marka, a cyklicznie w grudniu zbierają zabawki i inne prezenty dla dzieci z biednych rodzin. Z tej samej okazji fani "Kolejorza" prowadzą co roku akcję "Niebiesko-biały Mikołaj", a kibice Wisły (SKWK) organizują turniej mikołajkowy dla dzieci. Stowarzyszenie Sympatyków Odry Wodzisław pomaga uzbierać 10 tys. euro rodzinie Pawła, który musi przejść operację usunięcia nowotworu w Hamburgu. Tego typu akcji, prowadzonych przez kibiców niemal wszystkich klubów Ekstraklasy i 1. ligi, jest znacznie więcej. Kiedy z przyśpiewek zniknie chamstwo? Jasne, nie zawsze na stadionach jest różowo. Ciągle zbyt często doping jest taki, że aż więdną uszy. "Gola, gola, strzelcie kur... gola!" czy "Je.... PZPN" - takich i podobnych, prostackich, chamskich przyśpiewek jest ciągle za dużo. Wierzę jednak, że w miarę poprawy infrastruktury stadionowej poprawi się kultura dopingu. Nikt nie będzie miał wymówki, że zachowaniem dostosowuje się do scenerii. Panowie, którzy będą chcieli zaprosić na mecz panie czy dzieci, nie będą mieli obaw o to, że ich goście nasłuchają się bluzgów. Na razie jednak, zwłaszcza podczas derbów, nienawiści jest za dużo, można nawet mówić o jej festiwalu. "Stadion to nie opera, co do tego pełna zgoda, dlatego też nie chadzam do opery, tylko wybieram sport. Z drugiej strony - trybuny nie mogą też być dnem piekła. Ja w spacerach przez piekło nie znajduję przyjemności" - pisze dla nas Michał Olszewski, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i kibic Cracovii. Czytaj cały tekst! Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że dużych zadym na polskich stadionach Ekstraklasy nie ma już od dawna. Jest na nich bezpieczniej niż w niejednej dyskotece czy na niejednym koncercie. Do ideału, jaki osiągnęli Anglicy, gdzie kibice bez barier siedzą tuż za murawą, a sektor gości od sektora gospodarzy dzielą jedynie dwa rzędy stewardów, wciąż nam daleko. Ważne jednak, że zmierzamy we właściwym kierunku. Jak w Anglii wprowadzali porządek na stadionach? Czytaj analizę Grzegorza Wojtowicza! Z naszego raportu dowiecie się też o sytuacji kibiców w kraju piłkarskich mistrzów świata, we Włoszech. Analizujący włoskich tiffosich Marcin Lepa cytuje Alberta Camusa: "Stadion to ostatnie miejsce, gdzie czuję się niewinny". Dla wielu ultrasów dosłownie! Marcin Lepa: Włoscy tiffosi marionetkami w rękach polityków Czytaj również: Lech jest zadowolony ze współpracy z "Wiarą Lecha".