Gole wychowanka Barcelony sprawiły, że Barca wygrała pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii z Athletic, rozstrzygnął Superpuchar Europy z Szachtarem i był kropką nad "i" w pojedynku z Dynamem w Lidze Mistrzów. Wczoraj, otoczony geniuszami miary Messiego, Ibrahomovica, Xaviego i Iniesty, Pedro potrafił rozstrzygnąć najtrudniejszy mecz ligowy. Almeria zagrała na Camp Nou ultradefensywnie. Co prawda przy piłce spędziła aż 28 proc czasu gry, ale zdecydowaną większość meczu jedenastu piłkarzy Hugo Sancheza było "przyklejonych" do swojego pola karnego. Przekraczali połowę rywala incydentalnie, i choć ich kontry były groźne, nikt z oglądających ten mecz nie bawił się dobrze. Tylko Pedro, wspaniałym strzałem znalazł sposób na rywala. Zlatan Ibrahimovic, który w poprzednich pięciu meczach zdobywał bramki, tym razem może raz zagroził Almerii. Messi był tak samo mało groźny myśląc już chyba o dwóch ostatnich meczach znajdującej się w krytycznej sytuacji w eliminacjach MŚ 2010 Argentyny. Mecz na Camp Nou był więc brzydki, świadczący o tym, że skromni ligowi rywale nie widzą najmniejszej szansy na otwartą grę z drużyną Guardioli. Gdyby porównać to z Premier League, w której Sunderland tak odważnie rzucił się do walki na Old Trafford z Manchesterem, to chyba nikt już nie ma złudzeń, że najlepszych od średnich w Primera Division dzielą dwie przepaści. Sanchez był usprawiedliwiony (ostatnio Almeria przegrała na Camp Nou 0:5), ale po zakończeniu meczu nawet on nie był zadowolony. Na znudzonego wyglądał też Guardiola, a przede wszystkim fani na Camp Nou, którzy ledwo zmusili się do braw. Gracze Barcelony zgarnęli punkty i już rozjeżdżają się "na kadrę" we wszystkie strony świata. Słodkie wspomnienia zachowa tylko Pedro. Dla niego był to pierwszy ligowy gol, dający od razu trzy punkty. Wszyscy, poza nim, o tym co się stało dzisiaj długo nie będą chcieli pamiętać. Zobacz wyniki 6. kolejki oraz tabelę Dyskutują z Darkiem Wołowskim na jego blogu