Rok temu w Rosji doszło do wielkiego skandalu, związanego z aresztowaniem dyrektora sportowego Rubina, Rustema Sajmanowa oskarżonego o przynależność do mafii. Odpowiedzialny za transfery Sajmanow, zajmował się na boku nielegalnymi interesami i do dzisiaj siedzi w więzieniu. Samo miasto także nie należy do najprzyjemniejszych miejsc na ziemi. Taką opinię potwierdza Marcin Adamski, który swego czasu miał "przyjemność" gościć w Kazaniu. Adamski jeszcze jako piłkarz austriackiego Rapidu Wiedeń grał z Rubinem w PUEFA, ale "Adams" o wizycie w Kazaniu wolałby szybko zapomnieć. "Przed wyjazdem działacze Rapidu powiedzieli nam, że Kazań to miejsce o najwyższej przestępczości w całej Federacji Rosyjskiej. Z tego powodu zamieszkaliśmy tam na... łodzi zacumowanej na rzece. Dostaliśmy ostrzeżenie, żeby samemu na ląd się nie ruszać, bo to zbyt niebezpieczne - mówi na łamach "Super Ekspressu" Adamski. Popularny "Adams" usłyszał od kolegów, którzy grali w Rubinie, że po zmroku lepiej nie wypuszczać się w miasto, bo taki spacer może skończyć tragicznie. Dlatego piłkarze zamieszkują tylko zamknięte i strzeżone prze ochronę osiedla, za które lepiej nie wychylać nosa. Mimo, iż Kazań nie jest najlepszym miejscem do życia, to jednak Adamski rozumie decyzję "Murasia". "Rafał tam leci do pracy, a nie na odpoczynek. Jak będzie chciał się wybrać na wakacje, to sobie poleci na Mauritius" - dodaje piłkarz ŁKS-u. <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/lecha-skusily-duze-pieniadze,1331014">CZYTAJ TAKŻE: LECHA SKUSIŁY DUŻE PIENIĄDZE</a>