24 godziny przed pierwszym meczem z Bułgarią Katzurin podkreślił, że to wielki zaszczyt prowadzić drużynę gospodarzy podczas mistrzostw Europy. "To zaszczyt, ale też wielka presja. No i pewien przywilej, bo kibice za darmo podarowali mi szalik" - powiedział będący w świetnym humorze Izraelczyk. Jak podkreślił, pierwszy rywal - Bułgaria - nie ma dla polskiego zespołu tajemnic. "Wiemy jak zagrać. Mój rodak, Pini Gershon, który prowadzi ten zespół, nie zaskoczy mnie żadnym trickiem. Zawsze jednak pozostaje pytanie jak założenia taktyczne zrealizują na parkiecie koszykarze. Trudno zbudować chemię, atmosferę przez miesiąc pracy, ale wierzę, że ta grupa stanowi zespół i jest gotowa do gry" - dodał. Katzurin nie chciał wyjaśnić, dlaczego w ostatniej chwili zrezygnował z Iwo Kitzingera, którego miejsce w "12" na ME zajął Robert Skibniewski. "To była moja decyzja i nie ma co do tego wracać. Trzeba się skupić na tym, co przed nami, na tych 12 koszykarzach, którzy zagrają w mistrzostwach, a nie na tym co było" - dodał. Jedną z przyczyn powołania kolejnego rozgrywającego były kłopoty zdrowotne Krzysztofa Szubargi. To on rozpoczynał większość meczów towarzyskich w podstawowej piątce, ale z powodu bólu pleców od środy do soboty nie trenował. Do zajęć wrócił w niedzielę po południu. Skibniewski, który pochodzi z Wrocławia, nie krył radości z takiej decyzji selekcjonera. "Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem w kadrze. Nieważne ile zagram, ale to, że znalazłem się w drużynie, która zagra w mistrzostwach i to we Wrocławiu, jest niesomowitym wyróżnieniem. Tu jest moja rodzina, przyjaciele, znajomi" - powiedział. Prezes Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk przyznał, że celem jest awans do czołowej ósemki turnieju. "Chcemy zagrać w Katowicach, a to będzie oznaczało, że jesteśmy w ćwierćfinale. Jeśli już ten plan wykonamy, to dwa kolejne zwycięstwa i finał jest nasz" - rozmarzył się. Nie chciał jednak zradzić na jakie premie mogę liczyć koszykarze za medal. W pierwszej fazie Polacy rozgrywać będą mecze we wrocławskiej Hali Stulecia. "Zagram w niej po raz pierwszy. Co prawda jestem przyzwyczajony do dużych obiektów i to wypełnionych po brzegi kibicami, bo tak jest w lidze hiszpańskiej, ale wrocławska hala to coś zupełnie coś innego" - powiedział PAP Michał Chyliński, który ostatnie lata spędził w Hiszpanii w lidze ACB (Unicaja Malaga) i jej pierwszoligowym zapleczu, gdy reprezentował barwy Clinicas Axarquia. "W Hali Stulecia panuje niepowtarzalna atmosfera. Tego nie da się opisać" - powiedział najbardziej doświadczony w reprezentacji Adam Wójcik, który zdradził, że wszystkie spotkania grupowe będą oglądać z trybun jego synowie-bliźniacy. "Wrocław to miasto koszykówki. Może nawet stolica koszykówki. Wybór na miejsce, gdzie zagramy spotkania grupowe był oczywisty" - podsumował Muli Katzurin, który dwukrotnie doprowadził miejscowy Śląsk do mistrzostwa kraju w 2000 roku, a cztery lata później do srebrnego medalu MP. Podczas oficjalnej konferencji prasowej we Wrocławiu koszykarze spokojnie odpowiadali na pytania. Dopiero podczas rozmów w kuluarach przyznawali, że presja rośnie z godziny na godzinę. "Na razie jesteśmy spokojni, ale zobaczymy jak będzie w poniedziałek. Zresztą już taka duża konferencja i ogromne zainteresowanie dziennikarzy sprawiają, że ciśnienie rośnie" - powiedział Robert Witka. O tremie wspomniał także dyrektor TVP Sport Robert Korzeniowski. Telewizja Polska zrealizuje transmisje z 54 meczów ME, a licencje na pokazywanie spotkań kupiło 147 innych nadawców z całego świata. "Mamy drobną tremę. EuroBasket to największa impreza, jaką zrealizujemy. W sumie pracować będzie nad nią 400 osób" - powiedział Korzeniowski.