"Pudzian" kończył zawody zalany krwią. Sączyła się ona z dłoni naszego siłacza. - Mój dramat zaczął się dwa dni temu - opowiada na łamach "Super Expressu" już spokojnym głosem "Dominator". - Przy podnoszeniu samochodu całkowicie zdarłem sobie skórę z rąk. Straciłem czucie i parę w dłoniach, a to dla siłacza brzmi jak wyrok. Lekarze próbowali wszystkiego - zamrażania, smarowania maściami. Pomagało na chwilę. Dzięki temu mogłem ukończyć wszystkie konkurencje. Ale trudno z rozwalonymi, rozpalonymi jak węgle rękami dobrze chwycić linę i ciągnąć tira. Trudno ładować taczki, a zaczynaliśmy od 500 kg, i biegać z nimi.