"W takim basenie aż chce się pływać" - powiedział brązowy medalista ME 2010 Konrad Czerniak. Obiekt rzeczywiście robi wrażenie. Jest położony w centrum miasta, więc łatwo do niego dotrzeć. Przeszklona bryła wyróżnia się na tle znajdujących się w okolicy bloków mieszkalnych. Równie efektownie jest w środku, gdzie wszystko pachnie jeszcze nowością. "Przyznaję, że startowałem na piękniejszych pływalniach, ale tej naprawdę trudno cokolwiek zarzucić" - zaznaczył zawodnik miejscowego MKP Mateusz Sawrymowicz, mistrz świata z 2007 roku (1500 m st. dow.). Zgodnie z aktualnymi przepisami Międzynarodowej Federacji Pływackiej basen ma dziesięć a nie osiem torów. "To dobre rozwiązanie. Dzięki temu łatwiej dostać się do finału i tym samym mieć kolejną szansę na poprawę wyniku" - podkreślił Czerniak. Floating Arena (taką nazwę wybrali w głosowaniu internauci) za rok będzie gościć mistrzostwa Europy na krótkim basenie. W kraju przybywa 50 metrowych obiektów. Kolejny powstaje w Poznaniu. Choć trudno oczekiwać, że one same wyciągną polskie pływanie z kryzysu to z pewnością nie zaszkodzą. "Wiadomo, że najbardziej prestiżowe zawody rozgrywane są na takich basenach i treningi na nich bardzo się przydają. Świetnie jest kiedy nie trzeba gdzieś daleko wyjeżdżać, by móc na nich ćwiczyć, bo to jest bardzo uciążliwe" - zwraca uwagę Sawrymowicz. Niewielkie powody do narzekań na Floating Arenę mogą się jednak pojawić w przypadku rozgrywania w niej konkurencji olimpijskich, czyli na całej długości basenu. Zabraknie bowiem wtedy miejsca do rozgrzewki. Teraz nie ma tego problemu, bo pływalnia podzielona jest na pół. Podczas letnich MP w Gliwicach, gdzie także niedawno zbudowano pełnowymiarowy obiekt to właśnie brak dodatkowej niecki, w której można by się przygotować do startu, wskazywano jako jego wadę.