<a href="http://konkurs.ligamistrzow.interia.pl/">Wygraj bilet na finał Ligi Mistrzów!</a> Rooney przeszedł do "Czerwonych Diabłów" w 2004 roku. Alex Ferguson sprowadził 18-letniego wówczas zawodnika z Evertonu za 25,6 mln funtów. We wtorek trener poinformował, że najsłynniejszy obecnie piłkarz jego zespołu, którego kontrakt wygasa w czerwcu 2012 roku, chce odejść. W mediach natychmiast wybuchły spekulacje, gdzie mógłby trafić. Liderem wyścigu wydaje się być Manchester City. Lokalny rywal United od dwóch lat należy do szejka Mansoura bin Zayeda Al Nahyana i w tym czasie wydał na transfery ok. 350 mln funtów (ok. 550 mln dolarów). Włoski trener The Citizens Roberto Mancini zaprzeczył w środę, że klub złożył ofertę Rooneyowi. - Nikt z nim nie rozmawiał na temat transferu. Zresztą moim zdaniem on zostanie w United. Jest zbyt ważnym graczem dla tego klubu, by pozwolono mu odejść. A wszelkie spekulacje na temat nowego pracodawcy uważam za nieeleganckie - powiedział Mancini, podkreślając swój wielki szacunek do ekipy z Old Trafford, Fergusona i Rooneya. Spekulacje, gdzie piłkarz będzie grał po odejściu z "ManU" są utrudnione, gdyż nie do końca wiadomo, jakie są powody jego decyzji. Niedawno stał się bohaterem skandalu obyczajowego i przyznał się do kontaktów z prostytutką, w czasie gdy jego żona była w ciąży. Pojawiają się też głosy, że czuje się w dotychczasowym klubie niedoceniany i chciałby zarabiać więcej. Obecna umowa gwarantuje mu 90 tys. funtów tygodniowo, ale według brytyjskich mediów w szastającym pieniędzmi lokalnym rywalu mógłby liczyć nawet na 200 tys. (314,46 tys. USD). Zdaniem byłego gracza Manchesteru United i reprezentacji Anglii Paula Ince'a chodzi o coś więcej niż pieniądze. - Wayne dźwiga na swoich barkach zbyt dużo. Jest ikoną klubu, a do tego wszyscy widzieli w nim człowieka, który poprowadzi Anglię do mistrzostwa świata. Jak na 24-latka to zbyt dużo. Stąd spadek formy i kłopoty w życiu osobistym. Być może pojawił się pomysł opuszczenia ojczyzny i rozpoczęcia nowego życia gdzieś z dala od lokalnego zgiełku. Pieniądze nigdy nie były dla niego najważniejsze - podkreślił Ince, dodając, że dopiero, gdy trafił do Interu Mediolan mógł całą uwagę skupić na futbolu i rodzinie. Media podkreślają, że Rooney decydując się na transfer do Manchesteru City, musi sobie zdawać sprawę z konsekwencji. - Teraz żyje jak pączek w lukrze, a gdyby przeszedł do drugiego klubu z Manchesteru, to wstąpiłby do piekła. Kibice "Czerwonych Diabłów", którzy go uwielbiają, nie wybaczyliby mu tego. Pół miasta byłoby dla niego niedostępne - ocenił Sammy McIlroy, który reprezentował barwy obu drużyn. Podobną drogę przeszedł Argentyńczyk Carlos Tevez. - Ale on trafił tam z West Ham United, a w porównaniu z Rooneyem dla fanów United był obojętny. Dla Wayne'a nikt nie znalazłby usprawiedliwienia - podkreślił McIlroy. Jak dodał, z tego względu bliżej Rooneyowi do Madrytu czy Londynu niż na Stadium of Manchester. Szkoleniowiec Realu Jose Mourinho przyznał, że pytanie o chęć pozyskania Anglika jest bezzasadne, gdyż gdyby był dostępny, to "zainteresowani nim byliby wszyscy". "Zadzwonię do niego natychmiast, gdy na sto procent będzie pewny odejścia z Manchesteru United, ale nawet minutę wcześniej" - w swoim stylu stwierdził Portugalczyk, który uważa, że Rooney nie zdecyduje się opuścić obecnego klubu. - On po prostu należy do "Czerwonych Diabłów", do ich kibiców, do Old Trafford, do sir Alexa Fergussona wreszcie - przyznał. Z kolei menedżer Chelsea Londyn Carlo Ancelotti zauważył, że aby rozmawiać o możliwym transferze, Rooney musi trafić na rynek. - Na razie jest związany kontraktem z Manchesterem United - zaznaczył. Brytyjskie media są zgodne - przed Waynem najważniejsza decyzja w życiu.