W opinii wielu fachowców, w tym szefa wyszkolenia PZPN-u Jerzego Engela, "Lewy" ma być odkryciem mistrzostw Europy. Pytany o Lewandowskiego, selekcjoner Leo Beenhakker aż cmokał z zachwytów: - Miło patrzyć, jak rozwinął się przez ostatnie dwa lata. On pilnuje dobrej organizacji gry naszego zespołu zarówno w pomocy, jak i w ofensywie. To zdecydowanie najlepszy moment w jego karierze. Poza tym to wspaniały facet! Interia.pl: Macie za sobą pierwszą analizę gry Niemców. Zwracał pan uwagę na Michaela Ballacka, czy Torstena Fringsa, z którymi na środku przyjdzie się najczęściej potykać? Mariusz Lewandowski: Ballack i Frings to tylko nazwiska, a one nie grają. Grają piłkarze, drużyny. Ballack jest zawodnikiem bardzo doświadczonym, który brał udział w wielu rozgrywkach o najwyższą stawkę. Nie traktuję meczu z Niemcami tak, że mam się z nim indywidualnie potykać na każdym metrze boiska. Owszem, jeśli znajdzie się w moim rejonie boiska, to będę się nim opiekował. Jeśli pojawi się w innym sektorze, to zajmie się nim ktoś inny. "Plastra" mu nie przykleimy, ale gdy Ballack dojdzie do piłki, to na pewno się ktoś nim zajmie. Po meczu z Danią narzekaliście na brak świeżości i szybkości. Uda się te elementy poprawić, trenując na ciężkim, grząskim boisku? - Tak, boisko jest ciężkie, ale mamy tylko po jednym treningu dziennie, więc świeżość wraca. Już każdy z nas ma taki piętnastometrowy doskok do piłki, powrót na sprincie. W porównaniu do naszej dyspozycji z meczu z Danią jest bardzo duża różnica. Świeżość już jest w nie małym stopniu, a w meczu z Niemcami będzie super. Praktycznie już dzisiaj jesteśmy przygotowani do tego meczu. Macie już receptę na ogranie Niemców, którzy noszą etykietę drużyny turniejowej? Niektórzy mówią, że w imprezie typu mistrzostwa Europy trzeba być Włochami, lub Francją, by ich pokonać. - Gdyby taka recepta istniała, to poszlibyśmy do apteki i byśmy ją mieli. Nie ma recepty. Piłka jest nieobliczalna. Z każdym można wygrać i tak samo z każdym można przegrać. Dotyczy to również Niemców. Tym bardziej, że to dopiero pierwszy mecz w grupie i nikt nie wie, w jakiej jest dyspozycji. Każdy zespół będzie się mógł rozkręcić w miarę upływu czasu. Niemcy teoretycznie są faworytem naszej grupy, ale niekoniecznie muszą z niej wyjść! Jak zagracie przeciwko nim? - Nie wiem dlaczego, ale ja jestem spokojny o to spotkanie. Postaramy się narzucić rywalowi swój styl gry od pierwszych minut. Podkreślam - w naszym gronie spokojnie podchodzimy do tego meczu i nie ma jakiejś "sprężary", czy czegoś takiego. Śpimy spokojnie, żartujemy. Wiecie, jak obudzić w sobie żywioł, dzięki któremu wygraliście dwumecz z Portugalią? - Przede wszystkim trzeba grać "swoje". Nie grać innej piłki, nie wymyślać, kombinować, tylko wykonywać to, co wszczepił nam Beenhakker, to co trenowaliśmy na obozie. Po prostu realizować jego założenia podczas meczu. Czy podczas Euro zmienią się stałe fragmenty gry w wykonaniu Polaków? - Jeżeli by się strzeliło po którymś z nich gola, to by znaczyło, że się zmieniły. Zobaczymy. Czasem jest tak, że dyspozycja dnia decyduje i miejmy nadzieję, że w niedzielę będziemy tak dysponowani, że Niemcom na wiele nie pozwolimy. Jak reagujesz na słowa Jerzego Engela, który uważa, że możesz być odkryciem mistrzostw Europy? - Cieszą takie słowa, których nie wypowiada byle kto, tylko trener, który wprowadził zespół do mistrzostw świata. Na pewno to miła dla mnie ocena, ale chciałbym, żeby odkryciem była reprezentacja Polski, a nie tylko sam Lewandowski. Jakie znaczenie ma przygotowanie fizyczne? - Olbrzymie, Dzisiejszy futbol jest na nim oparty. Jeśli masz siły, to w ostatnich minutach możesz strzelać bramki. Ja mówię - zajedziesz chłopa, jednego, drugiego. Sam wiem po sobie, że nikt nie lubi grać, gdy ma na swoich plecach przez 90 minut przeciwnika i czuje za sobą jego oddech. Jak w grze defensywnej radzi sobie Roger? - Roger nuczy się naszej gry, cały czas wpajamy mu ją. Szybko się uczy, a presji na pewno nie będzie miał miał, bo Brazylijczycy mają taką naturę, że oni są odporni na stres i presję. Wiem co mówię, bo w Szachtarze mamy ich sześciu. Rozmawiał w Bad Waltersdorf Michał Białoński