35-letni obrońca to w pewniak w zespole prowadzonym przez Leo Beenhakkera. Holender nie wyobraża sobie jedenastki bez tego zawodnika. Mimo to Bąk, przed ogłoszeniem przez Holendra kadry na turniej w Austrii i Szwajcarii, miał wątpliwości. "Zresztą - na razie nie wiem czy na Euro pojadę. Oczywiście, byłbym zdziwiony, gdyby Beenhakker nie widział mnie w drużynie, ale na pewno nie odwróciłbym się do reprezentacji. Byłbym z chłopakami mimo to, tyle że jako kibic" - mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" z 26 marca. Dla niego finały Euro 2008 są szczególnie ważne. Przecież od czerwca 2007 roku występuje w Austrii Wiedeń, a Polacy w swojej grupie zagrają z współgospodarzami imprezy. "Szczególnie marzyłem o starciu z nimi. Mieszkam w Wiedniu, mam wśród Austriaków wielu przyjaciół. Tym przyjemniej będę się czuł gdy ich pokonamy" - zdradził na łamach "Dziennika". Gdyby "biało-czerwonym" udało się przejść całą drogę w mistrzostwach Europy, Bąk być może nie tylko zdecydowałby się na kontynuowanie kariery, ale wyrównałby rekord Grzegorza Laty w ilości meczów w reprezentacji Polski. Skrzydłowy ekipy dowodzonej przez Kazimierza Górskiego ma na koncie 100 spotkań, obrońca Beenhakkera na razie rozegrał ich 92. Pierwszy 1 lutego 1993 roku z Cyprem zakończył się bezbramkowym remisem. Debiut umożliwił mu Andrzej Strejlau, o którym to trenerze do dzisiaj wypowiada się w superlatywach. " Facet miał niespotykaną wiedzę teoretyczną i niesamowite gadane. Mógłby być politykiem, który porywa miliony. Niestety, jego kadra nie miała wyników. Do dziś się zastanawiam dlaczego" - powiedział w "Dzienniku". "Drugim trenerem, którego zapamiętałem jest Janusz Wójcik. Dlaczego on? No bo to... "Wujo", największy oryginał jakiego znam, po prostu" - dodał. Wtedy Bąk był już piłkarzem Lecha Poznań, gdzie trafił z Motoru Lublin, którego jest wychowankiem. W 1995 roku opuścił polską ligę przenosząc się do Francji. Został zawodnikiem Olympique'u Lyon. Pod koniec swojej przygody w tym klubie zdobył z nim Puchar Ligi, a także pierwsze z sześciu z rzędu mistrzostw Francji. Od zimy 2002 roku reprezentował barwy Racingu Lens, a w 2005 wydawało się, że przeszedł na piłkarską emeryturę, trafiając do ligi katarskiej - zespołu Al Rayyan Dauha. Niezależnie jednak w jakim klubie występował zawsze miał miejsce w reprezentacji Polski. Pojechał z nią na mistrzostwa świata do Korei Południowej i Japonii, a także do Niemiec. Potem, po raz pierwszy w historii, przyczynił się do awansu do finałów mistrzostw Europy. Zanim to jednak nastąpiło został bohaterem afery korupcyjnej. W listopadzie 2006 roku przed spotkaniem z Belgią w Brukseli zdradził, że otrzymał dziwną propozycję. "Spodziewałem się po Belgach więcej. Przed meczem dostałem bardzo dziwny telefon z propozycją sprzedania tego meczu. Oferowano 10 tysięcy euro za spowodowanie karnego. Nic więcej na ten temat nie powiem" - powiedział "Dziennikowi". Do dzisiaj nie wiadomo, czy był to żart, czy poważna propozycja, ale "biało-czerwoni" odpowiedzieli na nią najlepiej, jak było można, wygrali 1:0. W czerwcu przed nim ostatnie poważne wyzwanie w kadrze. "W Korei i Niemczech nie wyszliśmy z grupy, rozczarowaliśmy kibiców, ale też siebie. Teraz jest inny trener, kilku nowych zawodników, a przede wszystkim większa wiara" - powiedział, cytowany przez "Rzeczpospolitą". "Dziś hasło: "możemy powalczyć z najlepszymi" nie musi oznaczać porażki 0:1, ale że stać nas na zwycięstwo. Pokonanie takich drużyn, jak Portugalia czy Czechy znacznie poprawia nastroje. Myślę, że doczekaliśmy się dobrej drużyny i jeśli podstawowym zawodnikom nie przytrafią się kontuzje, mamy szansę na wyjście z grupy na mistrzostwach Europy" - dodał.