Trudno się dziwić, skoro chwilę wcześniej z odległej dwunastej pozycji okupowanej po pierwszej serii wskoczył na "pudło"! Ambitny Austriak w pierwszej próbie poszybował na odległość 126 metrów i tracił aż 12,4 punktu do trzeciego Andersa Jacobsena. Słabszy skok zdeprymował nieco najlepszego w tym sezonie skoczka PŚ. - Nie było łatwo. Wiem, że nigdy nie można się poddawać, ale strata była tak duża, że zrezygnowałem z myśli o zwycięstwie. Wiedziałem jednak, że mogę wiele zyskać drugim dobrym skokiem - przyznał popularny "Morgi". - Kiedyś podczas letniej Grand Prix na trzecią z dwunastej pozycji awansował Gregor, a ja jedne zawody wygrałem, mimo że po pierwszym skoku byłem trzynasty. Dlatego zawsze warto wierzyć i walczyć o dobre miejsce - dodał Austriak. W myśl tej zasady Morgenstern w drugiej serii oddał znakomity skok i w klasyfikacji końcowej uplasował się tylko za plecami Jacobsena i swojego rodaka Gregora Schlierenzauera. - Na Gregora zawsze można liczyć. Jest mocnym zawodnikiem, ale w ostatnim czasie nie widziałem jak skacze, dlatego ciężko było przewidzieć, że spisze się aż tak dobrze. Na sukces w skokach składa się wiele elementów. Dzisiaj wszystko mu grało - podkreślał Morgenstern. W dobrym nastroju był także drugi Anders Jacobsen, ale Norweg wie, że nie jest jeszcze w najwyższej formie. - To na pewno był mój dobry dzień na skoczni, ale nadal moje skoki dalekie są od ideału. Cieszy fakt, że jest coraz lepiej i myślę, ze ta wysoka forma wkrótce nadejdzie - zaznaczył. Norwegowie gonią za wysoką formą, której brakowało na początku sezonu, ciężko pracując na treningach. - Trenujemy na 110 procent. W każdym daje z siebie wszystko. Czy czuje, że już w sobotę będę mógł skoczyć nieco dalej i wygrać konkurs? Każdy kto tu siedzi (Jacobsen, Schlierenzauer, Morgenstern - przyp.red) może wygrać - przekonuje Jacobsen. Notowali w Zakopanem: Michał Białoński, Dariusz Jaroń