"10-0, a nie mówiłem, że powalczymy? Nic dodać nic ująć, chciałoby się powiedzieć! Ten mecz nam po prostu wyszedł na sto procent. Szkoda, że nie zagrałem całego spotkania bo wynik byłby o parę bramek wyższy - śmieje się "Sagan". "Bez mała każdy oddany strzał kończył się bramką! Grało się w tym spotkaniu swobodnie, chłopaki byli zdeterminowani i chcieli za wszelką cenę zmazać blamaż po Irlandii. Udało się w stu procentach. Choć zagrałem tylko ostatnie minuty, łatwo udało mi się strzelić dziesiątą bramkę i tym sposobem zapisać się w historii piłki nożnej, bo jeszcze nigdy Polska nie wygrała tak wysoko! Mimo, że przeciwnik nie był z najwyższej półki udowodniliśmy, że jesteśmy drużyną i w ciężkich sytuacjach radzimy sobie rewelacyjnie. Pamiętajmy, że poprzedni mecz z San Marino nie zakończył się tak wysoką wygraną!" - zaznacza piłkarz Southampton, a przed kolejnymi meczami eliminacyjnymi jest optymistą. "Jesteśmy dobrej myśli i damy z siebie wszystko aby awansować do MŚ a życie pokaże czy tak się stanie...". Po powrocie z kadry, "Sagana" czekają zmagania w lidze Championship i mecz "Świętych" z Charlton Athletic. "Jeśli chodzi o mnie to po środowym meczu wróciłem wczoraj z rodziną do Southampton i zaczynam kolejną walkę o przetrwanie ale tym razem ze Świętymi. Po meczu z San Marino dostałem gratulację za strzelone bramki z Irlandią i SMS od trenera Marka Wotta, który oczekuje mnie na treningu w Southampton. Trzymajcie kciuki już jutro o 15.00 mecz o życie Saints -Charlton!" - apeluje przed sobotnim meczem Marek Saganowski.