"Dotarła do mnie, za pośrednictwem PKOl, wiadomość z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, że sprawa Seroczyńskiego będzie rozpatrywana na początku listopada. MKOl nie określił konkretnej daty, a jego komunikat był tylko jednozdaniowy" - poinformował adwokat sportowca, mecenas Ludwik Żukowski. "Początek listopada" to trzeci termin wyznaczony przez MKOl. Komisja dyscyplinarna miała zbadać tę sprawę 21 września, a następnie 8 października. Według Żukowskiego komisja ma trudny orzech do zgryzienia. "Wskazaliśmy na okoliczności, które świadczą na korzyść zawodnika. Po pierwsze, w jego moczu clenbuterol znajdował się w ilościach nie śladowych, a wręcz atomowych. Po drugie, co jest sensacją, clenbuterol jest w Chinach dopuszczony do tuczu zwierząt" - mówił Żukowski. Obrońca Seroczyńskiego wyjaśnił, że laboratoria posiadające akredytację Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) mają obowiązek wykrywać clenbuterol w stężeniu 2 nanogramy na mililitr. Wynik testu kajakarza wskazywał na 0,35 nanograma. Ponadto w artykule naukowym o bezpieczeństwie żywności w Chinach, na który powoływał się Żukowski, stwierdzono wprost, że clenbuterol jest w tym kraju legalnie dopuszczony w ograniczonych ilościach do tuczu zwierząt i drobiu. "Podejrzewamy, że ta substancja dostała się do organizmu Seroczyńskiego wraz z jedzeniem" - podkreślił Żukowski, który trzy lata temu bronił przed zarzutami dopingowymi narciarkę Justynę Kowalczyk.