Sebastian Mila (pomocnik Śląska Wrocław): - Od razu po podaniu Janka Gancarczyka wiedziałem, że będę uderzał z całych sił na bramkę. Strzeliłem tak mocno, jak tylko mogłem. Piłka nabrała odpowiedniej rotacji i Pawełek nie miał już co zrobić (...) Wisła Kraków wygrywała z dużo lepszymi zespołami niż my, a dziś musieli schodzić z boiska pokonani. Bardzo nas cieszy ten wynik, ale na pewni nie spoczniemy na laurach. Pozostały nam dwa spotkania i na nich się koncentrujemy. Wiemy, że liga jest bardzo ciężka. Czasami wygrywa się z Wisłą Kraków, a czasami przegrywa z Piastem Gliwice (...) W podświadomości każdego z nas było to, że jest kwadrans do końca i gramy z przewagą dwóch zawodników. Dlatego też może słabiej nam się grało w tych ostatnich fragmentach. Zostawiliśmy dziś na boisku kawał serca i mam nadzieję, że było to widać. Trzeba pochwalić każdego z naszych zawodników za wysiłek, jaki dziś włożyli w grę (...) Przyznam szczerze, że swoją wypowiedzią trener Skorża zmobilizował mnie do dobrej gry. Jeśli rzeczywiście jest on zainteresowany moją osobą, to mi to bardzo schlebia. Na razie jednak nie mam żadnej oferty z Wisły. Gdyby taka się pojawiła, to nie wiem, jak bym postąpił. Póki co nie ma jednak o czym mówić. Jestem zawodnikiem Śląska i to jest dla mnie najważniejsze - zapewnił dziennikarzy pomocnik gospodarzy.