- Lech jest po szczególnym dla siebie meczu, po którym mógł zagrać z Liverpoolem. Ale nie był to porywający występ w wykonaniu poznaniaków. Mimo to, świetnie reprezentowali Polskę w europejskich pucharach i należą im się za to słowa uznania - mówi Czesław Michniewicz, były trener "Kolejorza", a dziś Widzewa. - Jeśli chodzi o mistrza Polski, to ma sporo atutów w grze ofensywnej. Musimy uważać przede wszystkim na Sergieja Kriwca czy Artjomsa Rudnevsa. Lechici są też bardzo stabilni psychicznie, potrafią wychodzić z opresji. W czwartek też mogli z niej wyjść, bo w końcówce meczu z Bragą mieli dwie świetne okazje - przypomina szkoleniowiec łodzian. Dodatkowej szansy Widzewa Michniewicz upatruje w nastrojach poznaniaków. - Ostatnio przegrali z Polonią w Pucharze Polski, a teraz odpadli z Ligi Europejskiej. W takiej sytuacji zawsze przychodzi chwila załamania i tak tez jest w Poznaniu. Ale nie możemy liczyć, że lechici wyjdą na boisko ze spuszczonymi głowami. Choć mają na swoim koncie o zaledwie punkt więcej, to ich ambicje są znacznie wyższe - przyznaje. O tym, w jakiej dyspozycji jest Lech, wszyscy mieliśmy okazję się przekonać. Forma Widzewa to natomiast duża niewiadoma. Tydzień przed startem ligi, po słabej grze, łodzianie przegrali z Legią Warszawa 1-3. Trudno też stwierdzić, co prezentują piłkarze, którzy zimą wzmocnili beniaminka Ekstraklasy. Bogdan Straton i Sebastian Radzio nie są gotowi do gry w pierwszym składzie, a Jurijs Żigajevs jest kontuzjowany. Michniewicz najbardziej więc liczy na Gruzina Nikę Dzalamidze i Fina Riku Riskiego. Obaj powinni zagrać z Lechem od początku. - Za Marcinem Robakiem, który odszedł tej zimy, bardzo tęsknimy. Nie będziemy jednak tego robić w nieskończoność. Z kolei po odejściu Tomka Lisowskiego nie mamy zmiennika dla Dudu, który w tym sezonie złapał już trzy żółte kartki. Ale na wszystkich pozostałych pozycjach mamy po dwóch piłkarzy o podobnych umiejętnościach. Zależało nam na stworzeniu dużej rywalizacji. Dziś mamy problem na kogo postawić, ale to kłopot bogactwa - przyznaje Michniewicz. Po zimowej przerwie Widzew zostanie rzucony na głęboką wodę. Na początek wyjazd do mistrza Polski, mecz u siebie z Koroną i wyjazdy do Wisły Kraków oraz Polonii Warszawa. - Skala trudności jest bardzo wysoka - kręci głową. - Najważniejszy będzie jednak maj, kiedy przyjdzie nam rozegrać sześć albo i siedem spotkań. Ten czas będzie decydujący. Ale jeśli łodzianie zaliczą na początku falstart, mogą mieć potem spore problemy.