INTERIA.PL: Jak pan ocenia sobotni sparing z Cartusią? Czesław Michniewicz, trener Widzewa Łódź: - Wszystko, co robimy na treningach jest podporządkowane wygrywaniu meczów i nie ma dla mnie znaczenia, z kim i kiedy gramy. Dlatego zawsze powtarzam swoim piłkarzom, że w każdym meczu muszą grać o zwycięstwo. Bez względu na czas, miejsce i poziom zmęczenia. Mecz z Cartusią był dla nas ważny choćby dlatego, że rozegraliśmy go na zakończenie trudnego zgrupowania w Cetniewie. Wtedy widać, jak reagują zawodnicy i jakich dokonują wyborów taktycznych, będąc pod wpływem ogromnego zmęczenia. To bardzo cenna wskazówka na przyszłość dla każdego trenera. Czy na tym etapie wyniki drużyny należy traktować miarodajnie? - W moim rozumowaniu każdy wynik jest istotny bez względu na to, z kim się gra i o co. Wprawdzie za mecze kontrolne nie przyznaje się punktów, ale każde zwycięstwo i porażka zostawią trwały ślad w psychice piłkarza i trenera. Zawsze trzeba być głodnym zwycięstwa bez względu na okoliczności i to uczucie musi towarzyszyć moim piłkarzom każdego dnia. Umiejętność wygrywania to wspaniała cecha, z którą niestety człowiek się nie rodzi, a którą się nabywa systematyczną pracą. Mentalność zwycięzcy buduje się każdego dnia treningowego - m.in. wygrywając z Cartusią, Bałtykiem czy Chojniczanką. Pierwsze zgrupowanie dobiegło już końca. Jest pan zadowolony z pierwszego obozu? - To był dla nas bardzo dobry czas. Zgrupowanie wykorzystaliśmy maksymalnie na poprawę indywidualnych umiejętności każdego piłkarza. Dysponowaliśmy wspaniałą bazą COS w Cetniewie, a dodatkowo korzystaliśmy również z Narodowego Stadionu Rugby w Gdyni, gdzie ćwiczyliśmy elementy techniczno-taktyczne. Posiadam jasne pomysły i własną filozofię pracy, którą zaakceptowali piłkarze Widzewa. Dlatego spędziliśmy wspaniałe dwa tygodnie w Cetniewie. Jak wyglądał przeciętny dzień piłkarzy na pierwszym zgrupowaniu? - Pobudka o 6:45 i wejście do kriokomory do temperatury około minus 130 stopni Celsjusza. Później udawaliśmy się biegać na plażę. Około 8:30 śniadanie, a o godzinie 11:00 trening na hali lub boisku. O 17:00 kolejne zajęcie na hali lub siłowni, a o 20:30 na zmianę odprawa taktyczna lub siatkonoga. Dni mijały bardzo szybko. Wcześniej do Łodzi wróciło kilku piłkarzy, m.in. Jurijs Żigajevs czy Bruno Pinheiro. Co im dolega? - To były drobne urazy, ale wymagały konsultacji u lekarzy specjalistów - po to, aby upewnić się, że kolejne treningi nie pogłębią tych dolegliwości. Trenera obowiązuje ta sama maksyma, co lekarza "przede wszystkim nie szkodzić". Stąd też ich wcześniejszy powrót do Łodzi. Z drużyną trenuje Nika Dzalamidze. Jak wypada Gruzin? - Wspólnie ze sztabem szkoleniowym oceniamy go pozytywnie. Dalej będziemy mu się przyglądać. Gruzin wrócił z nami do Łodzi i niewykluczone, że poleci z drużyną na drugi obóz. A jak wypadają nowi piłkarze? - Zostali miło przyjęci przez drużynę, następny krok należy już do nich. Dobrego piłkarza zespół szybko zaakceptuje. Twarde i brutalne, a zarazem zdrowe reguły, które obowiązują na całym świecie, są również w Widzewie. Liczy pan jeszcze na jakiś transfer do klubu tej zimy? - Do zamknięcia okna transferowego pozostał ponad miesiąc czasu i niewykluczone, że nowi piłkarze pojawią się na naszych zajęciach. Skupiam się jednak na tym, kogo mam, a nie na tym, kogo chciałbym mieć.