Mam przekonanie o wielkiej przypadkowości. Żadnego planu rozwoju, reguł, najprostszych obiektów. Przeważają puste słowa, takie polskie "bla-bla-bla". Spiker telewizyjny chce mi wmówić, że mamy zdobyć medal w rywalizacji zespołowej skoczków. Najzwyczajniej mnie oszukiwał. Kto poza Małyszem mógł nam go zagwarantować? Trzech-czterech chłopaków, którzy chyba nigdy nie znaleźli się w czołowej dziesiątce najlepszych w ważnym konkursie. Gadanie o motywacji i mobilizacji już nas nudzi. Fortuna wyjątkiem potwierdzającym regułę Aby wygrywać, trzeba mieć klasę, odporność i należeć do czołówki. Wojciech Frotuna wygrał w 1972 r. i był to przypadek potwierdzający regułę. Cieszyliśmy się jak dzieci. Szefowie naszego sportu liczą na to, że jakoś to będzie. Tymczasem Kowalczyk, czy Małysz to nie są owoce naszego systemu szkolenia. To po prostu samorodne diamenty, które spotyka się raz na jakiś czas. Podobnie w biathlonie, bieganiu, czy łyżwiarstwie szybkim. Liczymy na sukcesy, ale sami nie wiemy do końca dlaczego. Wystarczy, że nasze biathlonistki w biegu indywidualnym strzelą bez presji kilka razy dobrze i już trąbimy, że sztafeta może zdobyć medal. W sporcie zdarzają się szczęśliwe przypadki, ale generalnie trzeba się na czymś opierać. Ilość sportowców, którzy w naszym kraju uprawiają łyżwiarstwo, biathlon, czy biegi narciarskie ma się nijak do Niemców, Austriaków, Francuzów, czy krajów skandynawskich. Naszym sportowcom trzeba bić po prostu brawo za to, że próbują. Ministerstwo sportu śpi, a rząd ma inne problemy Aby myśleć o medalach, trzeba stworzyć bazy, mechanizmy dla dzieci i młodzieży, które uprawiałaby zimowe dyscypliny sportu. Biegi narciarskie, biathlon, czy łyżwiarstwo - do ich rozwoju nie są konieczne góry. Weźmy takie Mazury - tak piękne miejsce i wcale nie jest wykorzystywane dla rozwoju sportów zimowych, choć mają piękne lasy, wspaniały klimat, dużo młodzieży. Niestety, często biednej, bez perspektyw. To tam trzeba szukać chętnych, zorganizować trasy, sztuczne tory łyżwiarskie, szkoły mistrzostwa sportowego i zachęcać młodych do uprawiania tych dyscyplin! Chętnych na tych terenach, którzy śniliby o sukcesach, byłoby naprawdę dużo. Masowość jest jedynym czynnikiem, na którym rodzi się także jakość. Ale kto to może zorganizować? Prezesi, którzy często przepraszają za to, że sprzęt jest niewłaściwy? Brakuje nam ludzi i koncepcji. Młodzieży trudno dopchać się do zarządzania sportem. Systemy są skorumpowane, liczą się układy. Przeważają puste słowa i obietnice bez pokrycia. Ministerstwo sportu śpi, a rząd ma inne problemy. W Soczi może być biedniej Najgorsze jest to, że za cztery będzie podobnie. A może nawet ciut-ciut biedniej, bo Małysz ma już swoje lata i może w każdej chwili powiedzieć "dziękuję", do czego ma absolutnie prawo. Pozostanie tylko Kowalczyk, chyba że znowu będziemy liczyć na to, co najbardziej lubimy - cud. Taki jak ten, który zdarzył się w Vancouver, gdy zdobyliśmy medal w łyżwiarstwie szybkim. Dzisiaj wszyscy chcą się ogrzać w blasku medali zdobytych przez Kowalczyk, Małysza, czy nasze dzielne panczenistki. Pamiętajmy jednak, że ich medale przykrywają prawdą o kondycji dyscyplin zimowych w Polsce. Następny odcinek za cztery lata w Soczi. Zbigniew Boniek Czytaj również: <a href="http://vancouver.interia.pl/wiadomosci/news/idealny-epilog-klotni-miedzy-kowalczyk-i-bjoergen,1445414,6608" target="_blank">Wołowski: Idealny epilog kłótni między Kowalczyk i Bjoergen</a> <a href="http://vancouver.interia.pl/vancouver/news/justyna-wyladowala-piekne-przyjecie-kibicow,1445642">Tak Justynę Kowalczyk przywitali w Polsce kibice!</a> Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.