Od pierwszej minuty była zarówno bardzo dobra obrona, jak i co najmniej dobry atak. Po drugie wszyscy "Biało-czerwoni" wyszli w komplecie - tzn. każdy wywiązywał się ze swojej roli łącznie z bramkarzem. Tym razem był to Piotr Wyszomirski, który może nie zamurował bramki, ale odbił 8 z 25 rzutów, a to już coś - niezłe 40 procent. Po trzecie Polacy grali wszechstronnie. Nie było jednego bohatera, jak przeciwko Danii (Wichary), czy w drugiej połowie meczu ze Szwecją (Jaszka). Tym razem bramki rozkładały się niemal po równo. Pięć padło z koła, z czego o dziwo aż trzy zdobył Kamil Syprzak. Drugie pięć ze skrzydeł autorstwa Patryka Kuchczyńskiego i Adama Wiśniewskiego. Reszta to wszystko po trochu - bomby z drugiej linii, kontry i indywidualne wejścia. Po czwarte - mieliśmy nieco szczęścia. Te gole Syprzaka, trzy takie same, to przyznajmy trochę szczęścia. Po piąte - niemiecka taktyka z wyłączeniem od początku Krzysztofa Lijewskiego nie sprawdzała się. Identyczna polska z indywidualnym pilnowaniem Holgera Glandorfa - jak najbardziej. "Lijek" pierwszy raz pomylił się w 20. minucie, wcześniej trafił dwa razy i miał aż pięć asyst! A Glandorf? Dwa rzuty obronione przez Wyszomirskiego, zero bramek. Żeby nie było za dużej sielanki, to Polakom też zdarzały się błędy. Kilka rzutów w słupek, pięć (ale tylko pięć), obronionych przez obu niemieckich bramkarzy, cztery proste i głupie straty. To dlatego do przerwy prowadziliśmy tylko 18-17, choć w pewnym momencie było już 14-10 dla nas. Ale gra wyglądała nieźle, nie było co wybrzydzać. Pozostawało pytanie, którego... jak w Harrym Potterze, nie wolno było wymawiać... Polska norma na Euro jednej dobrej połowy została już wykonana... Ale po zmianie stron nic się nie zmieniło! To był ten sam zespół, co w pierwszej połowie. Ten sam znakomity zespół. Znowu gole z koła, ze skrzydła i z drugiej linii, piękne asysty Lijewskiego. I tylko słabsze wsparcie od - obu już - bramkarzy. Niemcy utrzymywali dystans jednej bramki na minusie do 40. minuty, ale Polacy wykorzystali kilka prostych błędów rywala. Prostych, choć wymuszonych znakomitą polską obroną. W 45. minucie było 28-24, ale nie było jeszcze powodów do wielkiej radości. Gdzieś z tyłu głowy siedziało, że w każdym momencie może przyjść ochota na polską drzemkę. No i jeszcze te stereotypy. Polacy nie są zespołem, który gra równo przez cały mecz, a Niemcy, że walczą do końca. A koniec się zbliżał. W 52. minucie było już tylko 29-28 dla Polaków, bo dostaliśmy trzy kary z rzędu. Szczęścia nie miał Wyszomirski puszczając rzut Pascala Hensa, choć po bloku piłka leciała z prędkością najedzonej muchy. Tłuczyński z karnego nie trafił w bramkę i po golu Michaela Haassa był remis po 29. Pomagali nam kibice: polscy, duńscy, macedońscy, serbscy. Zdaniem Niemców pomagali nam sędziowie - wyrzucili na dwie minuty najpierw Kleina, potem Strobla i 25 sekund grali we czterech, a potem w pięciu. Ale właśnie we czterech zdobyli bramkę i prowadzili 31-29... Koszmar wrócił. Gramy od początku, ale nie do końca! Ale mamy piłkę i przewagę zawodnika przez minutę - trafiają Michał i Bartosz Jurecki. Znów remis! Ciśnienie polskich dziennikarzy i kibiców skacze na niebezpiecznie wysokie poziomy. Emocji nie wytrzymują zawodnicy. Dominik Klein popycha w kontrze Krzysztofa Lijewskiego i dostaje czerwoną kartkę! Ale "Lijka" i niemieckiego obrońcę, na którego Polak wpadł - lekarze na noszach zabierają z parkietu! Do końca 147 sekund, mamy piłkę i gramy z przewagą jednego gracza. Trafia Wiśniewski i prowadzimy 32-31! Hala buczy przy niemieckim ataku i 90 sekund przed końcem Niemcy proszą o czas. Dla dziennikarzy i kibiców to czas wziąć krople na serce. 83 sekundy przed końcem trafia Kaufman i znów remis! "Dzidziuś" Jurecki i prowadzimy 33-32! Niemcy nie zdążyli oddać rzutu i wygrywamy! Polacy zrobili, co do nich należało i czekali, co zrobią inni. Szwedzi jednak nie sprawili niespodzianki i przegrali z Danią 24-31. Oznacza to, że to wicemistrzowie świata obok Serbów awansowali do półfinału ME z grupy I. Z grupy II pewne miejsca w najlepszej czwórce mistrzostw są już reprezentacje Hiszpanii i Chorwacji. Leszek Salva, Belgrad Polska - Niemcy 33-32 (18-17) Polska: Piotr Wyszomirski, Marcin Wichary - Bartłomiej Jaszka 3, Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński 5, Grzegorz Tkaczyk 1, Karol Bielecki 4, Adam Wiśniewski 4, Bartosz Jurecki 5, Michał Jurecki 2, Tomasz Tłuczyński 2, Kamil Syprzak 3, Mateusz Zaremba. Niemcy: Silvio Heinevetter, Carsten Lichtlein - Pascal Hens 2, Uwe Gensheimer 2, Oliver Roggisch 1, Dominik Klein 7, Adrian Pfahl, Christoph Theuerkauf 5, Holger Glandorf 2, Sven-Soeren Christophersen 1, Patrick Groetzki 1, Martin Strobel, Christian Sprenger 7, Lars Kaufmann 3, Michael Haass 1. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/me-pilkarzy-recznych-polska-niemcy,3061">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Niemcy!</a> <a href="http://ding.interia.pl/katalog/#chId583">Jeśli chcesz wszystko wiedzieć o Orłach Wenty, zapisz się do kategorii ME w Serbii na Dingu! Kliknij!</a>