O godz. 14.00 w Wiedniu Francja zagra z Islandią, a o 16.30 rozpocznie się spotkanie Polski z Chorwacją. "Gramy o mistrzostwo Europy" - zapowiedział z przekąsem dziennik "Sueddeutsche Zeitung" wyjaśniając szybko, że ma na myśli niemiecką ligę, a nie drużynę narodową. Siłę ligi obrazują liczby i cyfry: 12, 9, 5 i 5. Odpowiadają liczbie zawodników z Islandii, Polski, Francji i Chorwacji, którzy na co dzień grają w Niemczech i wystąpią w sobotę w półfinałach ME. "Ligę mamy bez wątpienia najlepszą na świecie. Z najlepszym zapleczem, halami, największą publicznością. A że wszyscy chcą w niej wygrywać, to sięgają po najlepszych na świecie szczypiornistów. Tylko reprezentacja ma z tego mało pożytku, a utalentowana młodzież długo czeka na swoją szansę" - wyjaśnił Bredemeier. Niemiecka drużyna narodowa wygrała w obecnych ME tylko jeden mecz i została sklasyfikowana na 10. pozycji. Gazeta uważa, że niemiecka liga może uznać się za największego zwycięzcę turnieju w Austrii i na potwierdzenie tej tezy cytuje Marcina Lijewskiego. "W Niemczech staliśmy się lepszymi zawodnikami. Tutaj nauczyliśmy się walczyć do upadłego i wygrywać. Zyskaliśmy mentalność zwycięzców i to procentuje w kadrze" - zaznaczył reprezentant Polski. "W każdy trening, każdy mecz wkładamy sto procent sił i zaangażowania. Tego wymaga od nas trener Bogdan Wenta, który nauczył się tych cech w Niemczech" - dodał bramkarz Sławomir Szmal.