Niestety polscy kierowcy nie będą mogli w większości obejrzeć meczów naszej reprezentacji w Stavanger. - Pracujemy od rana do wieczora, do 22. Nie mamy urlopów, a dni wolne zdarzają się od święta - mówił INTERIA.PL pan Andrzej ze Szczecina, który w Stavanger pracuje od roku. - Zarabiamy przyzwoite pieniądze [ok. 10 tys. zł miesięcznie - red.], ale dużym kosztem. Sporo z tego trzeba przeznaczyć na życie w Norwegii, a czasu wolnego jest zero. W dodatku Norwegowie traktują nas z wyższością. My pracujemy za średnio 130 koron na godzinę [ok. 80 zł - red.], a oni porzucali pracę za 180 koron, więc mają do nas dużo żalu - dodawał. Andrzej najbliższy mecz Polaków będzie mógł obejrzeć dopiero w drugiej rundzie. Leszek Salva, Stavanger